wtorek, 12 lipca 2016

,, Odnaleźć sens,, 1

 (drogi czytelniku , nie będziemy narażać twojej psychiki na przekleństwa , miłego czytania )

*oczami Niny*
Przez moje zasłony wdarły się promienie słońca,  no niestety nie mogłam już liczyć na powrót do krainy Morfeusza. Przetarłam oczy i westchnęłam śmiejąc się:
-A miałam taki sen z Bradem Pitem
Brutalnie obudzona wygramoliłam się z pod tak miękkiej....mięciutkiej. ..kołderki. ..takiej miękkiej .Dobra stop , bo nigdy nie wyjdę. Jakimś cudem doczołgałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i prawie podskoczyłam ze strachu. Wyglądałam jak siedem nie szczęście -Lepiej nie można wyglądać -pomyślałam. Obmyłam twarz i wyszłam. 
-Od czego tu zacząć?  -zapytałam sama siebie
W końcu weszłam do garderoby i wybrałam komplet.

Gdy go założyłam , zrobiłam lekki makijaż i kucyka.
-Ale syf! -rzekłam leżąc na ziemi , a czemu leżąc? Może dlatego , że zaplątałam się o stary sweter i wyrżnełam jak długa , witając się z podłogą. -Trzeba posprzątać- gdy już wszystko usprzątnełam, a trwało to fiu fiu fiu, naprawdę długo. Zsunełam się na podłogę i oparłam o łóżko.
Po dłuższej chwili odpoczynku zmarnowana , już od rana rozumiecie to już od rana , zeszłam na dół i po kierowałam się do kuchni. Zrobiłam kawę i kanapki pośpiewując przy tym. Gdy skończyłam usiadłam na kanapie w salonie i delektowałam się śniadaniem. Niestety ta chwila nie trwała za długo , gdyż zadzwonił dzwonek .Zaraz coś mnie trafi. Klnąc pod nosem , niechętnie ruszyłam w kierunku drzwi, gdy je otworzyłam moje ciśnienie podniosło się do minimum 200. W progu stał zadowolony Jashon. Już miałam na niego nawrzeszczeć lecz wszedł do korytarza mówiąc:
- Cześć piękna -pocałował mnie w policzek i poszedł w głąb mieszkania.
Trzasnełam drzwiami i powędrowałam za nim.
-Co ty tu robisz? -zapytałam chłopaka , który już zdążył się rozgościć. Moje ciśnienie sięga zenitu.
-A co? To już swojej dziewczyny nie można odwiedzić? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-NIE JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ- uniosłam głos
-Jeszcze nie- rzekł sięgając po jedną z MOICH kanapek
-Tak proszę ,częstuj się...miło że się pytasz. -powiedziałam zajmując miejsce  obok niego i biorąc posiłek -To co cię tu sprowadza?
- A ty nadal swoje - rzekł odkładając talerz,  popatrzyłam na niego surowo, ten wzriok wystarczył by zaczął gadać -Aj no bo wiesz -ha wiedziałam-....wiem ,że jest weekend....i wiem że nie lubisz..ale pomyślałem...
-O nie nie nie. Żadnych misji w czasie wolnym.- wtrąciłam
-Ale no Nina , nie o to chodzi -uniosłam brwi ździwiona,  pewnie były na wysokości czoła bo Jashon cicho zachichotał -chciałem cię zaprosić na kolację , poznasz kogoś...Nina no
-Nie żadna Nina . Nie ma mowy....

*W tym samym czasi oczami Luke 'a*

Właśnie lecimy samolotem do nowego miejsca zamieszkania , rodziców i tak ciągle nie ma ich w domu , a tam chociaż mam starego kumpla -Jashona.  Mam nadzieję , że chociaż tam znajdziemy to nasze prawdziwe życie. 
-Nad czym tak myślisz,  braciszku? - wyrwała mnie z rozmyśleń Clarie. 
-A nad niczym siosruniu- udałem głos trzyletniego dziecka i objąłem ją ramieniem.
                                   
     
                                            *Oczami Jashona*
-No Nina nie daj się prosić- namawiałem wstając z kanapy. Szatynka zrobiła to samo i wycofała się bardziej na środek salonu.
-Ale po co ja ,mam tam być ? To twój kolega. -spierała się.
O nie kochana,  nie dziś .  Nie odpuszczę.
-No właśnie, a ja chcę żebyś go poznała- nie dałem za wygraną i podeszłem bliżej dziewczyny
-No nie wiem
-Zgódź się,  proszę.
-A kiedy to ?
-Dziś o 18.00 u mnie
-Niech będzie
Ha ha sukces, ja to mam dar przekonywania , choć nie powiem ona też ma charakterek,  jest strasznie uparta.
-Naprawdę ? Nina , kocham cię.  -powiedziałem podnosząc ją i obracając się - Dziękuję , dziękuję,  dziękuję-  odstawiłem ją na ziemię i zacząłem zmierzać do drzwi - To do 18.00- rzekłem i wyszedłem zostawiając otwarty dom.
                                   
*Oczami Niny*
Rozbawiona zachowaniem tego oszołoma , poszłam za nim zamknąć.  Mu naprawdę zależy- pomyślałam i ruszyłam do sypialni . Wzięłam ipone , torbę i wyszłam z domu

*Oczami Clarie*
-W końcu na ziemi -powiedziałam do brata rozprostowując kości
-Taaa nareszcie
-Ach dobra nie ma tak łatwo. Teraz muszę jechać na zakupy
-Co , po co? Przecież masz tyle ciuchów co królowa Elżbieta!
-No właśnie , a ja nie chcę wyglądać jak Elżbietka, aaa poza tym jest dziś jeszcze ta kolacja- bum mam cię , i to najlepszy pretekst , no co? Trzeba zwiedzić nowe sklepy.
- A nie zgubisz się?
- Oj Luke , nie mam pięciu lat, a po drugie telefon drogę ci powie.
- No dobra , ale przed 17.00 bądź w mieszkaniu
- Dobrze , dobrze . To cześć  - dałam mu całusa w policzek i ruszyłam do taksówki.
- To pa miłych zakupów!
Obróciłam się ostatni raz , pomachałam mu i wsiadłam do samochodu.
-Do najbliższego centrum handlowego - zwróciłam się do kierowcy

*Oczami Niny *
Zaparkowałam swoje białe porsche przed siecią sklepów.  Wyszłam z pojazdu , zamykając go. Od razu gdy postawiłam stopę na parkingu usłyszałam gwizdanie skierowane do mojej osoby. Odwróciła  głowę w stronę skąd dochodził dźwięk i ujrzałam pijanych nastolatków.  Nie zwracając na ich pijackie komentarze , weszłam do jenego ze sklepów i udałam się do działu z odzieżą. 
*Oczami Clarie*
Taksówkarz zatrzymał się dosłownie pod samymi drzwiami .Więcej do tej maszyny zła nie wsiąde. Zapłaciłam mężczyźnie i ruszyłam do pierwszego sklepu odrazu udałam się na dział z sukienkami. Znalazłam piękną niebieską,  poszłam po jakieś buty, zostawiając ją na miejscu. 

*Oczami Niny*
Wzięłam ładną niebieską sukienkę , nie podobała mnie się jakoś specjalnie. Była po prostu ładna , nic więcej.  Po chwili , przyszła uradowana blondynka, zaczęła nerwowo przeglądać wieszaki z ubraniami, uśmiech od razu zszedł jej z twarzy. Podeszłam do niej , uśmiechając się ciepło
- Coś się stało? -zapytałam
- Nie , to znaczy w sumie tak...znalazłam piękną,  niebieską sukienkę,  ale już jej nie ma. 
- Czy chodzi o tą ? - wyciągnęłam zza pleców wieszak
-Tak , tak -krzyknęła , ale potem jej entuzjazm znikną- Przepraszam, pani za pewne ją kupuje. 
- Pani? Ha ha aż tak staro wyglądam,  Nina Ross -wyciągnełam rękę w geście przywitania. 
-Clariesse Smith,  ale mów mi Clarie. - uścisneła moją dłoń. 
-Wiesz co Clarie?  Ta sukienka bardziej pasuje do ciebie,  proszę -podałam jej odzienie. 
-Naprawdę? 
Pokiwałam uśmiechnięta co sprawiło , że z wdzięczności rzuciła mi się na szyję.
-ha ha no problem. A teraz idź to przymierz.
Dziewczyna weszła za kotare , a ja spoczełam na fotelu. Po chwili wyszła ubrana w pasujący komplet.
Siedziałam z otwartymi ustami. 
-Coś nie tak? -zapytała zdezorientowana
Podeszłam do niej , chwyciła ją za ramiona i powiedziałam:
-Wyglądasz cudownie. 
- Dziękuję
- Nie ma za co , przebieraj się i kupuj
-Okey ale czekaj tu na mnie , nie chcę stracić nowej przyjaciółki. 
- Ha ha ha dobrze. 
Po zakupie , jeszcze długo chodziłyśmy po centrum. Bardzo polubiłam Clarie , chyba złapałyśmy wspólny kontakt.
-Nina , ja już niestety muszę się zbierać - zaczęła- ale zdzwonimy się tak ?
- Jasne , a może cię powieść ? 
- Było by genialnie

*Oczami Clarie*
Jedziemy właśnie z Niną do mojego bloku. Ona jest wspaniałą przyjaciółką . Ma wiele zalet , jest mądra , piękna,  miła , zabawna pomocna i wiele by wymieniać,  dopiero znam ją 5 godzin a już jej bezgranicznie ufam. 
- To tu ? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos przyjaciółki. 
- O , tak , dzięki. Mam nadzieję , że do zobaczenia. 
-No jasne kochana. - powiedziała przytulać mnie na pożegnanie- To do zobaczenia , miłego wieczoru. - dodała i odjechała
Wbiegł jak najszybciej do mieszkania .
- Już jestem - krzyknęłam- Wow , ale ładne mieszkanie - dodałam rozglądając się

-No nareszcie ...Na górze trzecie drzwi - domyśliłam się , że mówi o moim pokoju
- Zaraz , spokojnie... A wiesz co ? Poznałam taką  fajną dziewczynę,  jest genialna i do tego w twoim wieku. - podkreśliłam ostanie słowo. 
-Aj Clarie,  idź się przebrać. 

*Oczami Niny*
Po drodze wstąpiłam do bazy . Z zewnątrz wygląda jak nie za nowy mały , 4 piętrowy magazyn , za to w środku ma nowoczesne wyposażenie , każdy ma tu swój pokój tak w razie ,, W,,  Gdy zaparkowałam w garażu , wysiadam z samochodu i ruszyłam schodami na górę. Bezszelestnie weszłam do środka i od razu usłyszałam :
-Ruszajcie cztery litery i idźcie się przebrać!  -krzyczał Jashon
- Ale Jashon do czego my , jesteśmy ci tam potrzebni ? -powiedział Matt
-Ktoś cię pytał o zdanie ? - warkną blondyn 
Wychyliłam się pytając:
-Co się dzieje? 
-No Nina przemów Jashonowi do rozumu,  jeśli jeszcze go ma - wtrącił Ian
Jas wziął rozmach i miał ale w ostatniej chwili złapałam patelnie. 
-Spokój i idźcie się przebrać już
Wszyscy na całe szczęście , bez dalszych sprzeczek poszli wykonać swoje obowiązki. 
-Ymmmm Jashon? Co tak dziwnie pachnie? - poczułam zapach spalenizny. 
Chłopak jak poparzony pobiegł do piekarnika. 
Dopiero teraz zauważyłam,  że ma ubrany różowy fartuch, aaaaa czyli gotuje . Jashon nie jest jakimś geniuszem w kuchni , ale gdy się postara może naprawdę ....yyy zjeść
- No nie moja kaczka- krzyknął
-Ej sałatki też są dobre - zaśmiałam się- do zobaczenia

                  ~~~po 25 minutach~~~
Gdy dotarłam przed dom zostało mi jeszcze 15 minut. Jeśli się wyrobie to będę boginią . Wbiegłam do garderoby i ubrałam wcześniej na szykowny strój.


Zrobiłam szybki makijaż i spiełam wlosy .Zbiegłam trzymając buty w ręce. Nie nie będę przeklinać , zdążę spokojnie. 
- Ch*****, mam jeszcze tylko pięć minut
Wbiegłam z domu , zabijając się prawie na schodach , ale wybiegłam.  Rzuciłam szpilki na siedzenie obok , a sama zajęłam miejsce po stronie kierowcy.  Jechałam chyba 200 km/hej .To cud , że żyje i że policja mnie nie zatrzymała , choć na pewno nie jeden radar zrobił zdjęcie , tylko jestem ciekawa czy nie wyszło zamazane, a to jest bardzo prawdopodobne. W końcu wysiadłam , już miałam wyjść gdy przypomniałam sobie o przedmiocie leżącym obok , chwyciłam go i ruszyłam w kierunku domu. Zapukałam próbując uspokoić oddech i poprawić fryzurę.  Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły a w progu staną Jashon,  muszę przyznać że w koszuli wygląda naprawdę atrakcyjnie.



-Przepraszam za spóźnienie-  powiedziałam całując go w policzko
-Wyglądasz cudownie
-Dziękuję -odpowiedziałam i miałam już wchodzić , lecz zatrzymała mnie ręka trzymająca mój nadgarstek
-Buty Nina , buty- teraz do piero zrozumiałam , że chodzę a boso.
- Aaaaa aa dziękuję -pocałowałam go znowu w policzek , czy mu nie za dobrze dzisiaj?  I zaczęłam wkładać obuwie. 

*W tej samej chwili oczami Luke'a*


-Kogoś jeszcze się spodziewamy? -zapytałem Eliota
-Ha ha no oczywiście
Postanowiłem już się więcej nie odzywać , poprawiłem koszulę i usiadłem wyprostowany. Po chwili do kuchni wkroczyła piękna szatynka , a Jashon tuż za nią. Zaparło mi dech w piersi na jej widok. 
- To jest...- blondyn nie dokończył bo moja siostra rzuciła się na szyję nowo przybyłej krzycząc: 
-Nina , kochana prawie wywaliła ciemnooką , całe szczęście Jas temu zapobiegł. 
-Ha ha Clarie. -powiedziała uśmiechnięta- To teraz na pewno będziemy się częściej widzieć. 
Po przywiataniu z siostrą , podeszła do Eliota
-No no Nina,  cicha woda rzeki rwie
-Też cię miło widzieć -zaśmiała się i przytuliła chłopaka
-A ze mną to już się nie przywitasz? - zapytał Matt
-Pomyślmy .....hmmm. ..Nie - wszyscy patrzyliśmy zdziwieni , a najbardziej brunet- Żartuje cwaniaku -przytuliła mocno Matta
Następnie powtórzyła ten gest z Georgem i Iamem , aż w końcu przyszła kolej na mnie .Wstałem jak oparzony , prawie wywalając krzesło , wszyscy wybuchli śmiechem , wszyscy oprócz niej . Ona jedynie podniosła kąciki anielskich ust , formując w ciepły uśmiech . 
-Nina Ross - mówi podając mi rękę
-Luke Smith -  ująłem jej delikatną dłoń. 
-Miło mi Luke- Jaka ona piękna , zaraz , zaraz czy ona coś mówiła? 
-yyyyy tak mi również
Uśmiechnięta zajęła miejsce pomiędzy moją siostrą,  a Jashonem. 
     Przez cały wieczór nie odrywałem oczu od szatynki,  gdy na mnie patrzyła zatapiałem się w jej oczach. Kolacja mijała w przyjemnej atmosferze. 
    Po dwóch butelkach wina , Jashon  podszedł do Niny i zapytał podając rękę. 
-Mogę prosić? 
-Sałatkę , jasne już podaje - zaśmiała się po czym poszła na parkiet z blondynem. Leciała wolna piosenka , brązowooka oparła głowę na ramieniu Jasa i kołysali się w rytm. 
Jak ja mu zazdrościłem i to chyba było widać , bo Clarie szturchneła mnie w ramię .Siostra pociągnęła mnie na parkiet zmieniając piosenkę na szybszą. Zdezorientowana Nina szybko zmieniła styl poruszania. A tego co stało się chwilę później nigdy bym się nie spodziewał , z radia zaczęła lecieć muzyka salsy. 
-I odbijamy- rzekła Clarie , zamieniając mnie na Jashona . Mam być urażony? 
Z resztą nie ważne w końcu tańczyłem z Niną!  Ująłem jej dłonie i przybliżyłem się by wyszeptać:
-Poradzisz sobie z salsą? 
Dziewczyna uśmiechnęła się kpiąco
-A jakby inaczej .-mówiąc to lekko dotknęła ustami , mojego ucha. Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.
Gdy ja tak stałem ona zdążyła wykonać najtrudniejsze kroki. 


,
Kolejne osłupienie?  Poważnie?  Co się ze mną dzieje?  Chwyciłem ją w tali , obracając wokół moich bioder,  dalej to już Nina przejęła kontrolę , Boże jaka ona atrakcyjna.

*Oczami Niny*
No no muszę przyznać,  że genialnie tańczy się z Lukiem. Koniec piosenki , biało włosy złapał mnie w tali i odchylił do tyłu. Patrzyłam w jego morskie oczy,  zatapiałam się w nich,  niestety tę chwilę przerwały brawa.  Odkleiłam się szybko od chłopak , podziękowałam za taniec i ruszyłam na swoje miejsce. 
-No no , daliście niezły popis z braciszek .-powiedziała Clarie
-Ta to tylko zwykły taniec -opowiedziałam siadając
Dalej kolacja trwała przy stole , lecz niestety czułam na sobie palący wzrok Luke 'a.
Gdy było już dobrze po 23.00 , George zawiózł trzech chłopaków do domu,  ja mi mimo wszystko wraz z rodzeństwem Smith musieliśmy zostać na noc u Jashona,  na powrót nie pozwalał nam alkohol w krwi i Jashon. Wraz z gospodarzem wzięliśmy się za mycie naczyń a Luke , zaprowadził Clarie do pokoju. 
-I co nie było tak źle?  -zaczął blondyn
-No przyznaje było całkiem fajnie. 
-ha ha wiedziałem 

*Oczami Luke 'a *

-Ja P******** Clarie.! Kiedy zdążyłaś się tak upić, ? -zapytałem taszcząc ją po schodach. 
-Taaaaa- tylko tyle umiała wybełkotać 
Wprowadziłem ją do pokoju gościnnego,  i położyłem na łóżko , ściągając buty. 
-Aj Clarie , dobranoc.- powiedziałem przykrywając ją kołdrą i całując w czoło. Pochwili już byłem na dole. 
-Dziękuję wiesz -usłyszałem Jashona 
W tej chwili zaczęła lecieć piosenka ,, See you again,,
Postanowiłem nie wychylać się zza ściany. 
-ymmm jak ja lubię tę piosenkę -usłyszałem ten głos , który doprowadza mnie do szaleństwa. 
-trzeba to wykorzystać - Jas zaciągnął Ninę na środek salonu i zaczął kołysać do rytmu. Dziewczyna uśmiechnęła się ściągając buty i zrobiła obrót do chłopaka. Szarooki nie złapał partnerki i razem runeli na ziemię. Szatynka podniosła głowę z klatki piersiowej blondyna i wybuchła śmiechem. 
-Ha ha ha chyba coś ci nie wyszło panie dwie lewe nogi. 
-Jak mnie nazwałaś? 
-Słyszałeś
-O zapłacisz mi za to -powiedział i zaczął łaskotać dziewczynę
-Jashon....przestań - mówiła przez śmiech
-To jak mnie nazwałaś?
-Panie dwie lewe nogi zagryzła warge
-O nie , będzie kara -przybliżył się by pocałować szatynke
Nie mogłem na to patrzeć , wszedłem do pomieszczenia niby nieświadomie mówiąc:
-Jas ... gdzzzz ....oj ja chyba przeszkadzam- chłopak odrazu wstał i podał rękę dziewczynie. 
-Nie nie właśnie miałam iść spać- przyjęła pomoc
-Aaa okej,  a Jas gdzie ja mam spać ? -zapytałem
-Nie będzie ci przeszkadzać jeśli na kanapie? 
-nie no jasne 
-o fajnie to ja śpię na kanapie w biurze -wtrąciła Nina
-Co nie , ja tam będę spał a ty u mnie w sypialni 
-Nie i nie dyskutuj bo pójdę do domu. 
-Ale jakbyś zmieniła. ?..
-Jashon porostu daj mi jakąś koszule do spania i sam idź się połóż. -powiedziała szatynka idąc do łazienki. 
-Ach z babami -zostawił czystą koszulę i poszedł na górę
Po chwili Nina wyszła ubrana  w koszule przyjaciela , pod którą miała czarną koronkową bieliznę. Pożerałem ją wzrokiem , a ona chyba to zauważyła bo cicho zachichotała. Szybko odwróciłem zwrok zawstydzony. 
-Co oglądasz? -zapytała siadając obok mnie
-Szybcy i wściekli 7
-O fajnie
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę , aż dziewczyna w końcu usneła.  Mimowolnie się uśmiechnąłem , położyłem ją na kanapie przykrywając kocem. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz