poniedziałek, 12 września 2016

Przepraszam was najmocniej , ale zawieszam bloga.  W najgorszym przypadku likwiduje.  Kontynuację postaram się napisać na :  http://samequizy.pl/author/crazy-angel/ Zapraszam i jeszcze raz przepraszam
                                                    Crazy Angel

wtorek, 30 sierpnia 2016

,,Odnaleźć sens,, 2


( Moi drodzy , zasada jest ta sama co w tamtym opowiadaniu ,
Każde przekleństwo zagraża twojej psychice i charakterowi , w razie problemu skontaktuj się z psychologo pisarką Crazy Angel , dziękuję i zapraszam :-* )


*Oczami Niny*
Powolnym i ospałym ruchem zeszłam z kanapy. Wybadałam pomieszczenie wzrokiem , zatrzymując się na śpiącym Luke 'u. Uśmiechnęłam się do siebie i przykryłam go kocem. Była dopiero 5.40 ! Wow , za szybko jak nawet na mnie. Wzięłam swojego wczorajsze ciuchy,  założyłam buty i wyszłam cicho z domu. Wsiadłam do samochodu i po chwili byłam na miejscu. Weszłam do środka prawie zabijając się na chodniku,  w nocy chyba padało , wszędzie są kałuże , w powietrzu unosi się wspaniały zapach .Weszłam do łazienki umyłam się i zrobiłam lekki makijaż.  Założyłam komplet 
związałam włosy w kucyka w artystycznym nieładzie i ruszyłam w drogę powrotną , wstępując do sklepu po pieczywo. 

*Oczami Luke 'a*
Zaspany ...na wpół żywy...nie zważając na nic ruszyłem do łazienki , no ej bez pretensji , to i tak cud , że wstałem. Po orzeźwiającym prysznicu założyłem biały podkoszulek , jeansy i koszule w kratkę. Całe szczęście Jashon ma taki rozmiar jak ja. Przeczesałem palcami włosy zostawiając je rozczochrane.  Wyszedłem z pomieszczenia i poczułem wspaniały zapach,  a już po chwili usłyszałem leżąca muzykę z radia oraz pośpiewujący anielski głos. Wychyliłem się zza ściany i zauważyłem szatynke robiącą śniadanie.  Jak zawsze wyglądała wspaniałe , w każdym szczególe . Ludzie trzymajcie mnie , bo zaraz się na nią rzucę i po całuje. Podszedłem bliżej i o mało co  jej nie przytuliłem , w ostatnim momencie przeniosłem swoje ręce z jej tali na oczy.
-Kto zaszczycił mnie swoją obecnością? - zapytała Rozumiem , że mam zgadywać -dodała , gdy odpowiedziała jej cisza- hmmm Luke. 
- Oż ty , skąd wiedziałaś?  - zabrałem ręce i spoczełem przy stole
-Masz ładne perfumy , bardzo charakterystyczne,  a tak poza tym Dzień dobry
- A no tak...Dobry - prztarłem oczy- Pomóc ci w czymś? 
-Nie nie trzeba. Smacznego ! -powiedziała stawiając sałatkę , kawę , herbatę,  jajecznice z bekonem , naleśniki i kanapki. - Zaraz wrócę idę obudzić te śpiochy ...no ile można spać? Jest prawie 8.00.
-Popieram - powiedziałem przełykając pyszną potrawę
-Popierasz mówisz?  To mam pomysł na drastyczną pobudkę. 
Popatrzyłem pytająco , a ona jedynie podniosła patelnie. 
- Jesteś genialna -przyznałem biorąc garnek i łyżkę- Będziesz kręcić? 
-Pierw ty -powiedziała podając mi telefon- Potem ci prześle. 
Wzięliśmy ,, narzędzia tortur,, i ruszyliśmy do pokoju Jashona. Włączyłem nagrywanie , Nina zapowiedziała co będziemy robić,  nie mieć skojarzeń,  i wskoczyła na łóżko , krzycząc i uderzając o naczynia. 

Jedyne co zobaczyłem przez śmiech to spadający Jashon
- Co do ch**** ? -zapytał ze złością i zdezorientacją -Nina zatłucze cię -powiedział rzucając poduszką , całe szczęście dziewczyna była szybsza i unikając uderzenia zamknęła drzwi. 
-To teraz Clarie? -pokiwałem twierdząco- Dobra daj będę kręcić
Gdy przejęła sprzęt , wparowaliśmy do pokoju . Ja już od progu zacząłem walić w garnki i drzeć się:
- POBUDKA! !!!!- krzyknąłem , a rozczochrana blondynka podskoczy ze strachu i sturlała się na podłogę. 


- AAAAAAAA! !! LUKE!!!! ZABIJE CIĘ! !!!- krzyknęła,  cgoniąc mnie i rzucając butami.  Ja tylko pękałem ze śmiechu i uciekałem wokół kanapy. 
- Ha ha ha no i czemu jeszcze mnie nie złapałaś? 
-A CHCESZ SZYBCIEJ STRACIĆ KŁAKI?! JAK CIĘ ZŁAPIE TO WSZYSTKIE WYRWE. 
- Nie dość ci twoich? Wyglądasz jakby piorun w ciebie strzelił ...ha ha ha! 
-Chodź tu ty padalcu , żegnaj się z fryzurą!  
*Oczami Niny*

Stałam, na pierwszym stopniu schodów i patrzyłam ze śmiechem na rodzeństwo. Po chwili dołączył do mnie Jashon,  stanął obok mnie obejmując ramieniem .
-Dzień dobry - powiedział całując mnie w policzek. 
-Cześć jak się spało?  -wtuliłam się w jego klatkę piersiową. 
-A dobrze , do czasu -popatrzył na mnie znacząco. Ach tak ,,Drastyczna pobudka,, . Zachichotałam na jego słowa- A ile to już trwa? - pokazał na goniących się. 
-A około 15 minut . Na stole jest śniadanie. 
-O to nie może się zmarnować za świetnie gotujesz. 
Ruszył do stołu łapiąc przy tym kołnierzyk Clarie i ciągnąc ją delikatnie za sobą. 
-Co ty odwalasz?- krzyknęła wściekła
-Siadaj- odpowiedział stanowczo i posadził ją na krześle. Dziewczyna nic się nie odezwała tylko wzięła posłusznie kanapkę. W tym samym czasie usiadł obok niej śmiejący się Luke. Blondynka wzięła rozmach i kopneła go w  kostkę,  a chłopak zawył z bólu. Clarie wybuchła nie opanowanym śmiechem.  Ubrałam buty i weszłam do kuchni
-Smacznego -powiedziałam by zaprzestać kolejnej awanturze. 
-Dziękujemy- odpowiedzieli hurem
Uśmiechnęłam się i ubrałam swoją skórzaną  kurtkę. 
-Już wychodzisz?- zadał mi pytanie Jashon
-No niestety.  Muszę jeszcze jechać do Suzy. -powiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
-To nie jedź teraz , potem wszyscy pojedziemy , ja ,ty , chłopcy i rodzeństwo Smith. 
-Dobry pomysł , ale i tak muszę wpaść jeszcze do chłopaków. Do zobaczenia. -pomachałam Clarie oraz Lukowi i wyszłam. 
Wsiadłam do samochodu , włączyłam silnik , a już po chwili byłam na miejscu. Zaparkowałam i weszłam na pierwsze piętro.  Już w progu przywitał mnie krzyk Matta i Eliota . Ach znowu się  kłócili. 

-Aaaa Matt chodź tu idioto ! Patrz co zrobiłeś! 
-No weź to było nie chcący. Przepraszam
-Ha ha przepraszam? ! Mogłeś wcześniej pomyśleć! 
-Nie przesadzaj! 
-Cześć co się stało? Wtargnełam do pomieszcznia , zanim zdążyli się pobić. Przywitałam się z Mattem całusem w policzek , poczym podeszłam do Eliota wykonać tą samą czynność i już wiedziałam o co chodzi. Jasno włosy miał poplaniony t-shirt sokiem. Poważnie i o to ten cały hałas?
- Ten d**** poplamił mi koszulkę
-Acha a czemu ?- zwróciłam się do Matta
-ha ha przez przypadek no.- najwyraźniej cała ta sytuacja go bawiła. Jak dziecko
-Aha okey nie jestem pewna cy cokolwiek z twoich rąk wychodzi przypadkiem,  ale tego się nie dowiem. No cóż ty Eliot zmień ubranie,  a ty Matt będziesz je prał. 
-Ale czemu ja?
-No ja na pewno nie. Ja go nie oblałam- powiedziałam idąc do wyjścia- Pa widzimy się u Suzy. 
Po 10 minutach byłam na miejscu wykręciłam numer do Suzy i czekałam aż odbierze.  Po nie długiej chwili usłyszałam ciepły głos kobiety. 
-Halo? Nina? Coś się stało? 
-Cześć Suzy ! Nie,  nie! 
-To dobrze. A co tam u ciebie? 
- A wszystko  okey
- A masz plany na wieczór? 
- No właśnie , na ten temat chciałam rozmawiać. 
- Bo ja też miałam zamiar zadzwonić i zaprosić was na kolacje. 
-O jak miło , a my mieliśmy się w prosić- zaśmiałam się- A czy mogli by być z nami jeszcze dwie osoby?
- Świetnie im więcej tym weselej iiiii Ninuśśś- specjalnie przyciągnęła ostatnią literę- muszę ci kogoś przedstawić.  On będzie na kolacji. 
-Czyli stawiamy na elegancję? No dobra,  już nie mogę się doczekać.  Do zobaczenia! 
Rozłączyłam się i ruszyłam do garderoby. 
-Nie to nie ....to też . Aaaaaa nic nie ma w tej szafie- powiedziałam wyrzucając ubrania za siebie- Oooooo ta będzie idealna dla Clarie .
Wzięłam coś jeszcze dla siebie .Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Smithów. Po drodze wstąpiłam do sklepu po wino i coś dla gospodyni. Po 2 godz. byłam pod mieszkaniem przyjaciółki wbiegł na górę i dotknęłam dzwonka , z którego wydobył się melodyjny dźwięk. Usłyszałam krzyk,  a po chwili zobaczyłam rozczochraną blondynkę , najwidoczniej dopiero co wstała.  Nie mogłam pochamować śmiechu wyglądała przekomicznie. Lekko zawstydzona sprzedała mi kuksańca w bok i zaprosiła do środka.  Dalej się śmiejąc weszłam do pięknego, nowoczesnego ale i przytulnego mieszkania. Stanęłam już bardziej poważna,  gdy z góry usłyszałam głos Luke' a.
-Cler kto przyszedł? 
-Królowa Anglii -odkrzyknełam , a blondynka zachichotała
-Że what? - wychodził głowę zza barierki schodów. Zdezorientowany patrzył na mnie jak na ducha.  Wraz z Clarie wybuchnełyśmy śmiechem.  Zarzenowany zszedł na dół i przywitał się prytulasem. 
-Cześć.  Co tu robisz? -zapytał
- A nic takiego.  Przyszłam do Clarie. 
-Do mnie? To czekaj tylko się ogarnę -powiedziała i zniknęła za jednymi z drzwi. 
-Nie wejdziesz dalej- zapytał z atrakcyjnym uśmiechem,  odwzajemniłam gest i weszłam  do salonu- Chcesz coś do picia? 
-Nie dziękuję
- Mam nadzieje że się nie obrażasz jeśli jaaa
-Jasne , nie ma sprawy - wtrąciłam
Podczas gdy Luke nalewał napoju , ja podeszłam do ściany ze zdjęciami. Na żadnym nie było Clarie z przyjaciółmi , chłopak owszem miał takie fotografie , ale ona miała tylko z nim , z nikim więcej. Ciekawe.  Wyrwałam się z transu i usiadłam na kanapie. 
-To pow...- zaczął Luke siadający obok mnie
-Już jestem - krzyknęła , przerywając bratu. Wyglądała świetnie,  na czubku głowy miała luźnego koka,  a ubrana była w czarny krop top , potargane jeansy i melanżowy sweter. 
-Tak w ogóle to cześć- powiedziałam  przytulając ją i całując w policzek na przywitanie- Ślicznie wyglądasz. 
- Dzięki , ty też. 
-To ja tylko tak na szybko,  mam coś dla ciebie,  proszę- wręczyłam jej torbę , a ona od razu wyjęła zawartość
- Ja nigdy w niej nie chodziłam,  więc pomyślałam , że tobie będzie współgrać z jasną cerą i blond włosami. 
-Dzięki dzięki , jest śliczna. 
- Ależ proszę - zaśmiałam się -Niestety muszę już iść , część- pożegnałam się i wyszłam. 
   Jechałam przez główne drogi by po 10 minutach , skręcić w zaciszne uliczki. Ten spokój koił moją duszę.  Zawsze niepowstrzymany harmider miast , a tam zupełnie inny świat.  Ło jakie rymy ha ha. Dobra to jedziemy  dalej... Skręciłam w ostatni zakręt i ujrzałam mały rodzinny domek.  Mam nadzieje , że ja też kiedyś założę rodzinę. Wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi,  które się otworzyły , a w nich stanął wysoki, 18- letni  brunet. To David bratanek Suzy. Jest naprawdę sympatyczny. Kiedyś krępował się w mojej obecności. ,  ale wszystko sobie wyjaśniliśmy . Po prostu nie chciał zepsuć relacji ze mną. Słodkie, ale spokojnie nie zakochałam się. 
- Cześć David - powiedziałam całując go w policzek i przytulając
-Cześć śliczna- odwzajemnił gest i wpuścił do środka. 
- Gdzie Suzy? - zapytałam
- A gdzie może być ? Przy garach sterczy. 
Przeszłam przez salon kierując się do kuchni, gdzie długowłosa  brunetka kroiła warzywa.  Była ubrana w fartuch , który świetnie pasował , mimo młodego wieku do matczynego wyrazu twarzy. Kobieta się obróciła , najwidoczniej nie wiedziała , że już przeszłam . Po chwili gdy się o trząsneła,  podbiegła do mnie i przytuliła. 
- Fajnie , że jesteś kochana. Ślicznie wyglądasz....Jeju jak my się dawno nie widziałyśmy? 
- Oj Suzy ja też tęskniłam -powiedziałam odwazjemniając uścisk- To dla ciebie proszę- dodałam wręczając torbę. 
- Nie trzeba było! Dziękuję.  A teraz skoro już jesteś,  to pomożesz mi przy kolacji. 
- Jasne- sięgnęłam po niebieski fartuch
-Kghym kgym David,  ciebie też się to tyczy- zwróciła się do odchodzącego bruneta
-No dobra , dobra najwyraźniej już nie mam odwrotu- podszedł bliżej nas. 

Po około godzinie pichcenia i wygłupiania się z Davidem  była 17.30
- Aaaaa jeszcze tylko 30 minut- krzyknęła Suzy , biegnąc się przebrać.
- Spokojnie!  Zdążymy- zaśmiałam się idąc do łazienki. Założyłam elegancki outfit, 


Zrobiłam lekki makijaż i  luźne upięcie. Wyrobiłam się w 25 minut ! Ha czyli na spokojnie mam jeszcze pięć. Przeszłam do salonu gdzie siedział rozłożony David . Chciałam podążyć do kuchni niezauważona,  ale niestety mój plan się nie udał . A dlaczego? To nie moja wina tylko tych skrzypiących paneli. Gdy mnie zobaczył nic nie powiedział tylko pewnie do mnie poszedł , chwytając mnie w tali i obkręcając wokół siebie. Po czym czule wyszeptał
- Pięknie wyglądasz. 
- Ty też nie najgorzej- naprawdę David wyglądał bardzo atrakcyjnie . Był ubrany w idealnie dopasowaną koszule i jeansy.  Podczas wpatrywania się w jego ubiór , usłyszałam stukot obcasów dochodzący od strony schodów.  Odezwałam się od 18 -łatka i stanęłam jak na baczność. Z góry zeszła ślicznie ubrana Suzy. Założyła komplet ode mnie i rozpuściła kręcone włosy. 
Stanęłam poważnie,  zakładając ręce na klatke piersiową. Kobieta spojrzała ba mnie na przerażeniem i stanęła nieśmiało obok.
-Osz ty jędzo mała!  Chcesz wyglądać lepiej ode mnie!?- wybuchłam śmiechem. 
Gdy to powiedziałam odetchneła z ulgą i sprzedała mi kuksańca. 
-Nigdy nie będę wyglądała lepiej od ciebie- pogłaskała moje policzko
- Ooo przy twoich kłamstwach się rozczulam- powiedziałam przytulając ją- Czekaj czekaj gdzie mój telefon?  Jashon miał dzwonić. 
Biegłam nie zważając gdzie stawiam kroki,  znowu no znowu prawie zabiłam się na schodach,  niby chcą zaprowadzić na górę a po drodze uśmiercić. Durne schody....a nie nie  bo jeszcze będą się mścić . Mniejsza z tym. W biegłam do łazienki gdy rozległ się dźwięk dzwonka. W pośpiechu wzięłam telefon z komody. 

*godzinę temu oczami Jashona*

Ach siedzę sobie na kanapie i oglądam jakąś niezbyt śmieszną komedie. Czego chcieć więcej? No niestety, ten relaks musi zawsze coś zakłócić i tym razem było bez wyjątków. Podczas lansowania się,  zadzwonił mój iPhone. Zsunąłem się z kanapy i z lekką złością spojrzałem na wyświetlacz , na którym pisało ,, Matt, ,
- Coś ważnego? Właśnie oglądam film. 
- No cześć stary , ciebie też miło widzieć- odezwał się głos po drugiej stronie. 
- Taaaa streszczaj się. 
- Jak zawsze milutki. 
- Gadaj wreszcie. 
- Dobra dobra, jutro na akcje motory czy samochód? 
-Tylko to?  Wiesz to nie jest tak daleko mózgu . Motory. 
-Odezwał się geniusz z uczelni Jagiellońskiej. 
-Nie denerwuj  bardziej. 
-Okey , czyli czarne motory.  Kiedy objaśnisz plan? 
-Jutro po szkole. 
- Yhym , okey to nie przeszkadzam.  Na razie.
- No cześć
Rozłączyłem się i sprawdźiłem godzinę . Miałem jeszcze 60 min do wyjścia. Wszedłem znudzonym krokiem na pierwsze piętro , a potem do sypialni. Pokierowałem się do garderoby, nie , nie lubię tego określenia jest takie babskie.  Poprostu do większej szafy lub pomieszczenia z ciuchami. O jak ja nie lubię się ,, stroić, , Aaaa gdyby była tu Nina. Ona zawsze wie co pasuje i co lubię.  Zrezygnowany wybrałem jakąś koszule i spodnie. Poszedłem do łazienki wziąć zimny prysznic i zmienić ubrania na świeże. Przeczesałem włosy zostawiając go w artystycznym nieładzie.  Odświeżyłem oddech,  szczotkując zęby, wypukałem je ostatni raz i opierając ręce u boków umywalki,  popatrzyłem na swoje odbicie. 



-Co we mnie jest takiego,  że ona nie chce się ze mną umówić? - zapytałem- Aj Nino gdybyś wiedziała jak mi na tobie zależy pokręciłem głową z nie dowierzaniem i przyznałem: -Już całkiem wariuje gadam sam do siebie - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Eee jeszcze 30 min. Co mam robić.? Rzuciłem się na łóżko i sięgnąłm po telefon. 

Ja:-Cześć stary co robisz? - wysłałem sms' a do Luke' a
Po chwili usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. 

Luke:  -Ta cześć. Już dawno się nie widzieliśmy co? 

Ja: - Ta aż trzy godziny. 

Luke: - Wow a ty wiesz ile to jest? 

Ja: Ja tak , ale myślałem , że ty nie wiesz. 

 Luke: - Nudzi ci się ? Czy lubisz w******* ludzi ?

Ja: - Pierwsze a w drugim tylko ciebie. 

Luke: - To się cieszę!  Czego chcesz? 

Ja: -Nie mam co robić. Mogę wcześniej wpaść? 
 Po dłuższej chwili nie przychodzącej odpowiedzi,  wstałem z łóżka i włożyłem iPhone do tylnej kieszeni spodni. Gdy przekraczałem granice pokoju usłyszałem dźwięk sms' a. Odblokowałem ekran i ujrzałem treść:

Luke:- Sorry,  że nie odpisywałem ale Clary ...ach te kobiety.  I propo pytania.  Tak jasne to nawet dla mnie lepiej.  Nie będę musiał siedzieć sam i słuchać jak narzeka .

Ja:-  Ooooo ...Aż tak źle?  Zaraz będę. - odpisałem biorąc czarną skórzaną kurtkę i schodząc do garażu.  Wziąłem kluczyk do któregoś z aut , gdy akurat otrzymałem odpowiedź. 

Lule:- Łooooo chłopie . Ty nie wiesz co mówisz.  Ona lata jak p********* i szuka jakiś butów 

Uśmiechnąłem się i otworzyłem czarne ferrari. Wsiadłem odpaliłem silnik i ruszyłem. Jechałem spokojne mijałem setki kolorowych budynków by w końcu stanąć przed mieszkaniem Luke 'a. Zaparkowałem i opuściłem maszynę kierując się do środka budynku. Zapukałem i po chwili otworzył mi rozpromieniony Luke . Przywitałem się i wszedłem do pomieszczenia,  a potem do salonu.  To znaczy chyba do salonu.  Było tam tyle ubrań blondi , że sam nie wiem.  Stanąłem na środku pokoju,  podniosłem jakąś bluzkę,  przewróciłem ją w rękach i wrzuciłem za siebie. 
-Jaki tu syf!  To ja mam lepszy porządek- zaśmiałem się
-A miej Babę w domu- zawtórował mi przyjaciel
- Ej Luke gdzie są moje kolczyki - usłyszałem głos wychodzący z łazienki - O cześć Jashon- powiedziała przechodząca obok mnie gotowa Clarie. 
Przy trzymałem ją za nadgarstek i rozczochrałem jej włosy mówiąc:
-Hej mała. 
-Idioto siedziałam 2 godziny u fryzjerki! !
-Dobra to i tak nic nie dało. A teraz zbieraj się BLONDI. 
-Jak mnie nazwałeś! ?!
-Ja nie mogę.  Z-B-I-E-R-A-J   S-I-Ę   - przeliterowałem
- Dobra , wszyscy gotowi? - wtrącił Luke. 
-Taaaaa odrzekłem znudzony,  kierując się do wyjścia. Zaraz za mną szedł spokojny biało - włosy a tuż za nim kuśtykała 17-latka na szpilkach,  chyba próbowała biec . Otworzyłem drzwi od samochodu i wsiadłem na miejscu kierowcy.  Po nie długiej chwili na pozostałe siedzenia wgramolili się Smithowie. Włożyłem kluczyki do stacyjki i ruszyłem.  Po 15 minutach przekleństw Clarie , że za szybko jadę byliśmy u celu. Wysiadłem poddenerwowany zatrzaskując drzwi, a zaraz za mną wyskoczyła wkurzona BLONDI .  
-Co ty chciałeś nas zabić? !
-Zamknij się!  Na razie nie mam powodu , chyba , że mi go dasz- wysyczałem
-K**** jak ja ci go dam to ty się nie pozbierasz. 
-Clarie uspokuj się- no dziękuję Luke , bo chyba bym jej coś zrobił. 
-Ja? To ten- popatrzył na nią gniewnie i już zamilkła.  Uśmiechając się pod nosem zapukałem do drzwi.  Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta jak zawsze Suzy.  Wpuściła nas do środka witając przytulasem. 
-Cześć Suzy już dawno się nie widzieliśmy- odwzajemniłem gest
-A żebyś wiedział,  Jashon!  - powiedział puszczając mnie i przyglądając się rodzeństwu- A cóż to za śliczna para? 
-Jestem...-zaczął  jasnowłosy,  ale brunetka mu przerwała. 
-Luke,  aleś ty wyrósł- krzyknęła wzruszona i przytuliła go. 
-Suzy ta sama Suzy co przyjeżdżała do nas? - pokiwała twierdząco,  na co chłopak odwzajemnił gest. 
- A to za pewne Clariesse , Clarie? - podeszła do dziewczyny i ujęła jej twarz w dłonie.  Blondynka nie wytrzymała i rzuciła jej się n szyję.  Tę wzruszającą chwilę przerwał jakiś dziwny trzask.  Brunetka oderwała się trochę od dziewczyny i na w pół przytulona zapytała drżącym głosem:
-Nina. ?.?
Bez żadnej odpowiedzi ruszyłem za dźwiękiem.  Pierwszą rzeczą , którą przyszła mi do głowy to : łazienka i miałem rację. Wparowałem do niej i zobaczyłem siedzącą na rogu wanny Ninę. Spuściła głowę klnąc coś pod nosem.  Podbiegłem do niej i ulękłem tuż przed nią.  Ująłem jej dłonie,  głaszcząc kciukiem. 
-Nina co się stało? 
Podniosła wzrok.  W jej oczach malowała się złość mieszana z rozbawieniem. 
-A co się mogło stać? 
-Nina aa. ?
-Poprostu uderzyłam się o komodę.  - westchnęła- Nic wielkiego. 
-Pokaż
-Ale Jashon.... to nic niezwykłego- nie słuchając jej spojrzałem na kolano , które otaczał siniak i sączyła się szkarłatna krew. Namoczyłem ręcznik i otarłem ranę.  Potem przybliżyłem się do jej twarzy i wyszeptałem:
-Wszystko ci jest związane z tobą jest ważne- pocałowałem ją w czoło i uśmiechnąłem się promiennie- To co idziemy ?
-Z tobą wszędzie- ujęła moją dłoń i już miała wstać gdy uniemożliwiłem jej to biorąc ją na ręce. - Co ty robisz? 
-Niose księżniczkę z obolałym kolanem
-A więc prowadź książę -wyszedłem z łazienki i powoli zszedłem po schodach by po chwili  być na parterze w korytarzyku.
-Dziękuję- powiedziała schodząc z moich ramion i oplatając rękoma mój kark.  Uśmiechnęła się i patrzyła mi się w oczy poczym nachyliła się i musnęła lekko moje policzko. 
-Wyglądasz całkiem nieźle - wyszeptała.  Wyszczerzyłem się sam do siebie,  chowając wzrok by podnieść go na piękną Ninę. 
-Czego nie mogę powiedzieć o tobie... wyglądasz nieziemsko. 
-No dobra dobra , nie słodź tylko chodź - zaśmiał się i odeszła kulejąc .
Gdy zniknęła w przejściu do kuchni , cicho wyszeptałem:
-Ja nie słodzę , ja chyba cię kocham. 
*Oczami Niny*
Po przywitaniu i przesłuchaniu ,, Co się stało?,, , zasiadłam do stołu z mrożonką na kolanie,  a tuż obok mnie zajął miejsce dopiero przybyły Jashon. Ujął moją dłoń pod stołem i pogłaskał. 
-To kiedy przyjdzie twój gość honorowy? - zwróciłam się do Suzy.
-W sumie powinien już być .
Jak na zawołanie , rozbrzmiał się dźwięk dzwonka. 
-O wilku mowa- wtrącił David
-Pójdę   otworzyć- rzekła brunetka
-Znasz go?-zapytałam Davida gdy Suzy zniknęła w mroku. 
-Tak,  spoko koleś. 
-To ja już o cenię! 
-Ej spokojnie Nina.  On ją kocha,  ona jego i nikt tego nie zmieni.
-Oj Jashon , przecieeee,...-nie dokończyłam,  gdyż przerwała mi Suzanne. 
-To mój partner. 
Jakie było moje zdziwienie gdy w progu stanął wysoki szatyn. Najgorsze , że ja go znałam i Jashon również.  To był jeden zleceniodawca gangu-James.  Zwróciłam wzrok na blondyna obok mnie.  Ze złości miał zaciśniętą szczękę , pięść i na prężone mięśnie.  Chwyciłam go za rękę , którą mocno ścisną pod wpływem emocji.  Popatrzyłam mu w oczy co go trochę uspokoiło bo rozluźnił uścisk. 
-Nino, - podeszła  do mnie nowa para- to James Anderson,  szef korporacji. 
-Tak wiem , my chyba już się poznaliśmy panie Anderson - podałam mu dłoń wstając z krzesła,  on odrazu pocałował jej wierzchnią stronę. 
-Och zaiste pani Nino,  byłem kiedyś u pani w sprawach służbowych. 
-Naprawdę wtrąciła zdezorientowana Suzy. 
-Tak kochanie,  pani Nina jest świetna w swoim fachu,  choć dopiero kończy liceum.  Gdy je skończy na pewno będziemy razem współpracować. 
-Oj panie James!  Zapewne pan przesadza,  ale staram się jak mogę.  A jeśli chodzi o pańską ofertę niestety nie skorzystam.  Jestem samowystarczalna,  ale dziękuję. 
- No cóż jakbyś zmieniła zdanie wiesz gdzie mnie szukać, prawda? 
-Tak tak dziękuję. 
Gdy już wszyscy zasiedli do stołu zadzwonił mój telefon. 
-Oj przepraszam . Musze odebrać .- wstałam i skierowałam się do pokoju gościnnego . Gdy zatrzasnęłam drzwi . Przeszył mnie smutek , gniew i zdziwienie na raz . Jak oni mogą tak po prostu dzwonić? 
-Mamo! ?

piątek, 22 lipca 2016

Przeprosiny i zapwiedź

 Hej  jesteście ze mną?  Ktoś czyta moje opowiadania? Jeśli tak  to kochani,  przepraszam , że tak długo nie ma 2 rozdziału, ale tworzę quizy także na stronie samequizy . Zapraszam także właśnie na tę stronę . Pseudonim na same quizy : cazy-angel, quizy: pt,, Czy są happy end?,,  Po niżej zwiastun :) dziękuję i zapraszam
           Crazy Angel

wtorek, 12 lipca 2016

,, Odnaleźć sens,, 1

 (drogi czytelniku , nie będziemy narażać twojej psychiki na przekleństwa , miłego czytania )

*oczami Niny*
Przez moje zasłony wdarły się promienie słońca,  no niestety nie mogłam już liczyć na powrót do krainy Morfeusza. Przetarłam oczy i westchnęłam śmiejąc się:
-A miałam taki sen z Bradem Pitem
Brutalnie obudzona wygramoliłam się z pod tak miękkiej....mięciutkiej. ..kołderki. ..takiej miękkiej .Dobra stop , bo nigdy nie wyjdę. Jakimś cudem doczołgałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem i prawie podskoczyłam ze strachu. Wyglądałam jak siedem nie szczęście -Lepiej nie można wyglądać -pomyślałam. Obmyłam twarz i wyszłam. 
-Od czego tu zacząć?  -zapytałam sama siebie
W końcu weszłam do garderoby i wybrałam komplet.

Gdy go założyłam , zrobiłam lekki makijaż i kucyka.
-Ale syf! -rzekłam leżąc na ziemi , a czemu leżąc? Może dlatego , że zaplątałam się o stary sweter i wyrżnełam jak długa , witając się z podłogą. -Trzeba posprzątać- gdy już wszystko usprzątnełam, a trwało to fiu fiu fiu, naprawdę długo. Zsunełam się na podłogę i oparłam o łóżko.
Po dłuższej chwili odpoczynku zmarnowana , już od rana rozumiecie to już od rana , zeszłam na dół i po kierowałam się do kuchni. Zrobiłam kawę i kanapki pośpiewując przy tym. Gdy skończyłam usiadłam na kanapie w salonie i delektowałam się śniadaniem. Niestety ta chwila nie trwała za długo , gdyż zadzwonił dzwonek .Zaraz coś mnie trafi. Klnąc pod nosem , niechętnie ruszyłam w kierunku drzwi, gdy je otworzyłam moje ciśnienie podniosło się do minimum 200. W progu stał zadowolony Jashon. Już miałam na niego nawrzeszczeć lecz wszedł do korytarza mówiąc:
- Cześć piękna -pocałował mnie w policzek i poszedł w głąb mieszkania.
Trzasnełam drzwiami i powędrowałam za nim.
-Co ty tu robisz? -zapytałam chłopaka , który już zdążył się rozgościć. Moje ciśnienie sięga zenitu.
-A co? To już swojej dziewczyny nie można odwiedzić? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-NIE JESTEM TWOJĄ DZIEWCZYNĄ- uniosłam głos
-Jeszcze nie- rzekł sięgając po jedną z MOICH kanapek
-Tak proszę ,częstuj się...miło że się pytasz. -powiedziałam zajmując miejsce  obok niego i biorąc posiłek -To co cię tu sprowadza?
- A ty nadal swoje - rzekł odkładając talerz,  popatrzyłam na niego surowo, ten wzriok wystarczył by zaczął gadać -Aj no bo wiesz -ha wiedziałam-....wiem ,że jest weekend....i wiem że nie lubisz..ale pomyślałem...
-O nie nie nie. Żadnych misji w czasie wolnym.- wtrąciłam
-Ale no Nina , nie o to chodzi -uniosłam brwi ździwiona,  pewnie były na wysokości czoła bo Jashon cicho zachichotał -chciałem cię zaprosić na kolację , poznasz kogoś...Nina no
-Nie żadna Nina . Nie ma mowy....

*W tym samym czasi oczami Luke 'a*

Właśnie lecimy samolotem do nowego miejsca zamieszkania , rodziców i tak ciągle nie ma ich w domu , a tam chociaż mam starego kumpla -Jashona.  Mam nadzieję , że chociaż tam znajdziemy to nasze prawdziwe życie. 
-Nad czym tak myślisz,  braciszku? - wyrwała mnie z rozmyśleń Clarie. 
-A nad niczym siosruniu- udałem głos trzyletniego dziecka i objąłem ją ramieniem.
                                   
     
                                            *Oczami Jashona*
-No Nina nie daj się prosić- namawiałem wstając z kanapy. Szatynka zrobiła to samo i wycofała się bardziej na środek salonu.
-Ale po co ja ,mam tam być ? To twój kolega. -spierała się.
O nie kochana,  nie dziś .  Nie odpuszczę.
-No właśnie, a ja chcę żebyś go poznała- nie dałem za wygraną i podeszłem bliżej dziewczyny
-No nie wiem
-Zgódź się,  proszę.
-A kiedy to ?
-Dziś o 18.00 u mnie
-Niech będzie
Ha ha sukces, ja to mam dar przekonywania , choć nie powiem ona też ma charakterek,  jest strasznie uparta.
-Naprawdę ? Nina , kocham cię.  -powiedziałem podnosząc ją i obracając się - Dziękuję , dziękuję,  dziękuję-  odstawiłem ją na ziemię i zacząłem zmierzać do drzwi - To do 18.00- rzekłem i wyszedłem zostawiając otwarty dom.
                                   
*Oczami Niny*
Rozbawiona zachowaniem tego oszołoma , poszłam za nim zamknąć.  Mu naprawdę zależy- pomyślałam i ruszyłam do sypialni . Wzięłam ipone , torbę i wyszłam z domu

*Oczami Clarie*
-W końcu na ziemi -powiedziałam do brata rozprostowując kości
-Taaa nareszcie
-Ach dobra nie ma tak łatwo. Teraz muszę jechać na zakupy
-Co , po co? Przecież masz tyle ciuchów co królowa Elżbieta!
-No właśnie , a ja nie chcę wyglądać jak Elżbietka, aaa poza tym jest dziś jeszcze ta kolacja- bum mam cię , i to najlepszy pretekst , no co? Trzeba zwiedzić nowe sklepy.
- A nie zgubisz się?
- Oj Luke , nie mam pięciu lat, a po drugie telefon drogę ci powie.
- No dobra , ale przed 17.00 bądź w mieszkaniu
- Dobrze , dobrze . To cześć  - dałam mu całusa w policzek i ruszyłam do taksówki.
- To pa miłych zakupów!
Obróciłam się ostatni raz , pomachałam mu i wsiadłam do samochodu.
-Do najbliższego centrum handlowego - zwróciłam się do kierowcy

*Oczami Niny *
Zaparkowałam swoje białe porsche przed siecią sklepów.  Wyszłam z pojazdu , zamykając go. Od razu gdy postawiłam stopę na parkingu usłyszałam gwizdanie skierowane do mojej osoby. Odwróciła  głowę w stronę skąd dochodził dźwięk i ujrzałam pijanych nastolatków.  Nie zwracając na ich pijackie komentarze , weszłam do jenego ze sklepów i udałam się do działu z odzieżą. 
*Oczami Clarie*
Taksówkarz zatrzymał się dosłownie pod samymi drzwiami .Więcej do tej maszyny zła nie wsiąde. Zapłaciłam mężczyźnie i ruszyłam do pierwszego sklepu odrazu udałam się na dział z sukienkami. Znalazłam piękną niebieską,  poszłam po jakieś buty, zostawiając ją na miejscu. 

*Oczami Niny*
Wzięłam ładną niebieską sukienkę , nie podobała mnie się jakoś specjalnie. Była po prostu ładna , nic więcej.  Po chwili , przyszła uradowana blondynka, zaczęła nerwowo przeglądać wieszaki z ubraniami, uśmiech od razu zszedł jej z twarzy. Podeszłam do niej , uśmiechając się ciepło
- Coś się stało? -zapytałam
- Nie , to znaczy w sumie tak...znalazłam piękną,  niebieską sukienkę,  ale już jej nie ma. 
- Czy chodzi o tą ? - wyciągnęłam zza pleców wieszak
-Tak , tak -krzyknęła , ale potem jej entuzjazm znikną- Przepraszam, pani za pewne ją kupuje. 
- Pani? Ha ha aż tak staro wyglądam,  Nina Ross -wyciągnełam rękę w geście przywitania. 
-Clariesse Smith,  ale mów mi Clarie. - uścisneła moją dłoń. 
-Wiesz co Clarie?  Ta sukienka bardziej pasuje do ciebie,  proszę -podałam jej odzienie. 
-Naprawdę? 
Pokiwałam uśmiechnięta co sprawiło , że z wdzięczności rzuciła mi się na szyję.
-ha ha no problem. A teraz idź to przymierz.
Dziewczyna weszła za kotare , a ja spoczełam na fotelu. Po chwili wyszła ubrana w pasujący komplet.
Siedziałam z otwartymi ustami. 
-Coś nie tak? -zapytała zdezorientowana
Podeszłam do niej , chwyciła ją za ramiona i powiedziałam:
-Wyglądasz cudownie. 
- Dziękuję
- Nie ma za co , przebieraj się i kupuj
-Okey ale czekaj tu na mnie , nie chcę stracić nowej przyjaciółki. 
- Ha ha ha dobrze. 
Po zakupie , jeszcze długo chodziłyśmy po centrum. Bardzo polubiłam Clarie , chyba złapałyśmy wspólny kontakt.
-Nina , ja już niestety muszę się zbierać - zaczęła- ale zdzwonimy się tak ?
- Jasne , a może cię powieść ? 
- Było by genialnie

*Oczami Clarie*
Jedziemy właśnie z Niną do mojego bloku. Ona jest wspaniałą przyjaciółką . Ma wiele zalet , jest mądra , piękna,  miła , zabawna pomocna i wiele by wymieniać,  dopiero znam ją 5 godzin a już jej bezgranicznie ufam. 
- To tu ? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos przyjaciółki. 
- O , tak , dzięki. Mam nadzieję , że do zobaczenia. 
-No jasne kochana. - powiedziała przytulać mnie na pożegnanie- To do zobaczenia , miłego wieczoru. - dodała i odjechała
Wbiegł jak najszybciej do mieszkania .
- Już jestem - krzyknęłam- Wow , ale ładne mieszkanie - dodałam rozglądając się

-No nareszcie ...Na górze trzecie drzwi - domyśliłam się , że mówi o moim pokoju
- Zaraz , spokojnie... A wiesz co ? Poznałam taką  fajną dziewczynę,  jest genialna i do tego w twoim wieku. - podkreśliłam ostanie słowo. 
-Aj Clarie,  idź się przebrać. 

*Oczami Niny*
Po drodze wstąpiłam do bazy . Z zewnątrz wygląda jak nie za nowy mały , 4 piętrowy magazyn , za to w środku ma nowoczesne wyposażenie , każdy ma tu swój pokój tak w razie ,, W,,  Gdy zaparkowałam w garażu , wysiadam z samochodu i ruszyłam schodami na górę. Bezszelestnie weszłam do środka i od razu usłyszałam :
-Ruszajcie cztery litery i idźcie się przebrać!  -krzyczał Jashon
- Ale Jashon do czego my , jesteśmy ci tam potrzebni ? -powiedział Matt
-Ktoś cię pytał o zdanie ? - warkną blondyn 
Wychyliłam się pytając:
-Co się dzieje? 
-No Nina przemów Jashonowi do rozumu,  jeśli jeszcze go ma - wtrącił Ian
Jas wziął rozmach i miał ale w ostatniej chwili złapałam patelnie. 
-Spokój i idźcie się przebrać już
Wszyscy na całe szczęście , bez dalszych sprzeczek poszli wykonać swoje obowiązki. 
-Ymmmm Jashon? Co tak dziwnie pachnie? - poczułam zapach spalenizny. 
Chłopak jak poparzony pobiegł do piekarnika. 
Dopiero teraz zauważyłam,  że ma ubrany różowy fartuch, aaaaa czyli gotuje . Jashon nie jest jakimś geniuszem w kuchni , ale gdy się postara może naprawdę ....yyy zjeść
- No nie moja kaczka- krzyknął
-Ej sałatki też są dobre - zaśmiałam się- do zobaczenia

                  ~~~po 25 minutach~~~
Gdy dotarłam przed dom zostało mi jeszcze 15 minut. Jeśli się wyrobie to będę boginią . Wbiegłam do garderoby i ubrałam wcześniej na szykowny strój.


Zrobiłam szybki makijaż i spiełam wlosy .Zbiegłam trzymając buty w ręce. Nie nie będę przeklinać , zdążę spokojnie. 
- Ch*****, mam jeszcze tylko pięć minut
Wbiegłam z domu , zabijając się prawie na schodach , ale wybiegłam.  Rzuciłam szpilki na siedzenie obok , a sama zajęłam miejsce po stronie kierowcy.  Jechałam chyba 200 km/hej .To cud , że żyje i że policja mnie nie zatrzymała , choć na pewno nie jeden radar zrobił zdjęcie , tylko jestem ciekawa czy nie wyszło zamazane, a to jest bardzo prawdopodobne. W końcu wysiadłam , już miałam wyjść gdy przypomniałam sobie o przedmiocie leżącym obok , chwyciłam go i ruszyłam w kierunku domu. Zapukałam próbując uspokoić oddech i poprawić fryzurę.  Po krótkiej chwili drzwi się otworzyły a w progu staną Jashon,  muszę przyznać że w koszuli wygląda naprawdę atrakcyjnie.



-Przepraszam za spóźnienie-  powiedziałam całując go w policzko
-Wyglądasz cudownie
-Dziękuję -odpowiedziałam i miałam już wchodzić , lecz zatrzymała mnie ręka trzymająca mój nadgarstek
-Buty Nina , buty- teraz do piero zrozumiałam , że chodzę a boso.
- Aaaaa aa dziękuję -pocałowałam go znowu w policzek , czy mu nie za dobrze dzisiaj?  I zaczęłam wkładać obuwie. 

*W tej samej chwili oczami Luke'a*


-Kogoś jeszcze się spodziewamy? -zapytałem Eliota
-Ha ha no oczywiście
Postanowiłem już się więcej nie odzywać , poprawiłem koszulę i usiadłem wyprostowany. Po chwili do kuchni wkroczyła piękna szatynka , a Jashon tuż za nią. Zaparło mi dech w piersi na jej widok. 
- To jest...- blondyn nie dokończył bo moja siostra rzuciła się na szyję nowo przybyłej krzycząc: 
-Nina , kochana prawie wywaliła ciemnooką , całe szczęście Jas temu zapobiegł. 
-Ha ha Clarie. -powiedziała uśmiechnięta- To teraz na pewno będziemy się częściej widzieć. 
Po przywiataniu z siostrą , podeszła do Eliota
-No no Nina,  cicha woda rzeki rwie
-Też cię miło widzieć -zaśmiała się i przytuliła chłopaka
-A ze mną to już się nie przywitasz? - zapytał Matt
-Pomyślmy .....hmmm. ..Nie - wszyscy patrzyliśmy zdziwieni , a najbardziej brunet- Żartuje cwaniaku -przytuliła mocno Matta
Następnie powtórzyła ten gest z Georgem i Iamem , aż w końcu przyszła kolej na mnie .Wstałem jak oparzony , prawie wywalając krzesło , wszyscy wybuchli śmiechem , wszyscy oprócz niej . Ona jedynie podniosła kąciki anielskich ust , formując w ciepły uśmiech . 
-Nina Ross - mówi podając mi rękę
-Luke Smith -  ująłem jej delikatną dłoń. 
-Miło mi Luke- Jaka ona piękna , zaraz , zaraz czy ona coś mówiła? 
-yyyyy tak mi również
Uśmiechnięta zajęła miejsce pomiędzy moją siostrą,  a Jashonem. 
     Przez cały wieczór nie odrywałem oczu od szatynki,  gdy na mnie patrzyła zatapiałem się w jej oczach. Kolacja mijała w przyjemnej atmosferze. 
    Po dwóch butelkach wina , Jashon  podszedł do Niny i zapytał podając rękę. 
-Mogę prosić? 
-Sałatkę , jasne już podaje - zaśmiała się po czym poszła na parkiet z blondynem. Leciała wolna piosenka , brązowooka oparła głowę na ramieniu Jasa i kołysali się w rytm. 
Jak ja mu zazdrościłem i to chyba było widać , bo Clarie szturchneła mnie w ramię .Siostra pociągnęła mnie na parkiet zmieniając piosenkę na szybszą. Zdezorientowana Nina szybko zmieniła styl poruszania. A tego co stało się chwilę później nigdy bym się nie spodziewał , z radia zaczęła lecieć muzyka salsy. 
-I odbijamy- rzekła Clarie , zamieniając mnie na Jashona . Mam być urażony? 
Z resztą nie ważne w końcu tańczyłem z Niną!  Ująłem jej dłonie i przybliżyłem się by wyszeptać:
-Poradzisz sobie z salsą? 
Dziewczyna uśmiechnęła się kpiąco
-A jakby inaczej .-mówiąc to lekko dotknęła ustami , mojego ucha. Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.
Gdy ja tak stałem ona zdążyła wykonać najtrudniejsze kroki. 


,
Kolejne osłupienie?  Poważnie?  Co się ze mną dzieje?  Chwyciłem ją w tali , obracając wokół moich bioder,  dalej to już Nina przejęła kontrolę , Boże jaka ona atrakcyjna.

*Oczami Niny*
No no muszę przyznać,  że genialnie tańczy się z Lukiem. Koniec piosenki , biało włosy złapał mnie w tali i odchylił do tyłu. Patrzyłam w jego morskie oczy,  zatapiałam się w nich,  niestety tę chwilę przerwały brawa.  Odkleiłam się szybko od chłopak , podziękowałam za taniec i ruszyłam na swoje miejsce. 
-No no , daliście niezły popis z braciszek .-powiedziała Clarie
-Ta to tylko zwykły taniec -opowiedziałam siadając
Dalej kolacja trwała przy stole , lecz niestety czułam na sobie palący wzrok Luke 'a.
Gdy było już dobrze po 23.00 , George zawiózł trzech chłopaków do domu,  ja mi mimo wszystko wraz z rodzeństwem Smith musieliśmy zostać na noc u Jashona,  na powrót nie pozwalał nam alkohol w krwi i Jashon. Wraz z gospodarzem wzięliśmy się za mycie naczyń a Luke , zaprowadził Clarie do pokoju. 
-I co nie było tak źle?  -zaczął blondyn
-No przyznaje było całkiem fajnie. 
-ha ha wiedziałem 

*Oczami Luke 'a *

-Ja P******** Clarie.! Kiedy zdążyłaś się tak upić, ? -zapytałem taszcząc ją po schodach. 
-Taaaaa- tylko tyle umiała wybełkotać 
Wprowadziłem ją do pokoju gościnnego,  i położyłem na łóżko , ściągając buty. 
-Aj Clarie , dobranoc.- powiedziałem przykrywając ją kołdrą i całując w czoło. Pochwili już byłem na dole. 
-Dziękuję wiesz -usłyszałem Jashona 
W tej chwili zaczęła lecieć piosenka ,, See you again,,
Postanowiłem nie wychylać się zza ściany. 
-ymmm jak ja lubię tę piosenkę -usłyszałem ten głos , który doprowadza mnie do szaleństwa. 
-trzeba to wykorzystać - Jas zaciągnął Ninę na środek salonu i zaczął kołysać do rytmu. Dziewczyna uśmiechnęła się ściągając buty i zrobiła obrót do chłopaka. Szarooki nie złapał partnerki i razem runeli na ziemię. Szatynka podniosła głowę z klatki piersiowej blondyna i wybuchła śmiechem. 
-Ha ha ha chyba coś ci nie wyszło panie dwie lewe nogi. 
-Jak mnie nazwałaś? 
-Słyszałeś
-O zapłacisz mi za to -powiedział i zaczął łaskotać dziewczynę
-Jashon....przestań - mówiła przez śmiech
-To jak mnie nazwałaś?
-Panie dwie lewe nogi zagryzła warge
-O nie , będzie kara -przybliżył się by pocałować szatynke
Nie mogłem na to patrzeć , wszedłem do pomieszczenia niby nieświadomie mówiąc:
-Jas ... gdzzzz ....oj ja chyba przeszkadzam- chłopak odrazu wstał i podał rękę dziewczynie. 
-Nie nie właśnie miałam iść spać- przyjęła pomoc
-Aaa okej,  a Jas gdzie ja mam spać ? -zapytałem
-Nie będzie ci przeszkadzać jeśli na kanapie? 
-nie no jasne 
-o fajnie to ja śpię na kanapie w biurze -wtrąciła Nina
-Co nie , ja tam będę spał a ty u mnie w sypialni 
-Nie i nie dyskutuj bo pójdę do domu. 
-Ale jakbyś zmieniła. ?..
-Jashon porostu daj mi jakąś koszule do spania i sam idź się połóż. -powiedziała szatynka idąc do łazienki. 
-Ach z babami -zostawił czystą koszulę i poszedł na górę
Po chwili Nina wyszła ubrana  w koszule przyjaciela , pod którą miała czarną koronkową bieliznę. Pożerałem ją wzrokiem , a ona chyba to zauważyła bo cicho zachichotała. Szybko odwróciłem zwrok zawstydzony. 
-Co oglądasz? -zapytała siadając obok mnie
-Szybcy i wściekli 7
-O fajnie
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę , aż dziewczyna w końcu usneła.  Mimowolnie się uśmiechnąłem , położyłem ją na kanapie przykrywając kocem. 










poniedziałek, 11 lipca 2016

Bohaterowie opowiadania ,, Odnaleźć sens''

Nina Ross- 19-letnia dziewczyna, świetnie rysuje , śpiewa , tańczy, gra na fortepianie i jeździ na różnych pojazdach. Członkini gangu ,, Masks,, piękna,  mądra , lubiana i odważna.  Jej rodzice ją zostawili wyprowadzili się za granicę zostawiając jej własną wille, miliony euro na koncie i samochody. Po tym zdarzeniu dołączyła do gangu, lecz dalej kontynuowała naukę w liceum.


Jashon (Jas) Colin - założyciel gangu , mądry , przystojny 19-latek . Ciągle próbuje odnaleźć mordercę rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym gdy chłopak miał 17 lat . Całe szczęście zostawili mu środki do życia. Chodzi również do liceum z Niną i innymi z paczki .



Luke Smith - rozsądny, przystojny i cierpliwy 19-latek .Przyszły członek gangu , wraz z siostrą Clariese (Clarie , Claries) przeprowadzili się do Seattle po namowach swojego starego przyjaciela Jashona.  Jego rodzice  nie zajmują się rodzeństwem,  ciągle podróżują , czasem kontaktują się z dziećmi i wysyłają im pieniądze


Clariese Smith -znajomi mówią na nią Clarie albo Cię. 17-letnia blondynka chodzi do tego samego liceum co brat. Lubi projektować, wiedzieć co jest na topie tak troszkę się lenić.  Ma swojego chłopaka Davida .Dziewczyna nie przykłada uwagi do misji jedynie wybiera stroje. Jej mentorką jest Niną - najlepsza przyjaciółka.

Elit (El) Miller -19-letni buntownik , bajerami i podrywacz . Na misjach zajmuje się robieniem zamieszania i sprowadzaniem broni. Jego bogaci rodzice rozwiedli się więc zamieszkał w wyremontowanym magazynie , przekształconym na potrzeby gangu.



Iam Harris - 19-latek mądry, uczymy i pomysłowy geniusz komputerowy. Wraz z bratem mieszka w ,, bazie,,.Rodzice byli przeciwni ich pasją , chcieli by synowie wyrośli na bogate gwiazdy bądź biznesmenów.

Matthew (Matt) Harris - 19-letni brat Iama , uroczy,  zabawny i przystojny. Kocha jeździć na motorach,  często naprawia pojazdy.




George Ramirez - najstarszy z ekipy, zaczął dopiero 20 lat. Chodzi ze swoją dziewczyną Ann , Nina jest dla niego jak siostra . Jest dobrym przyjacielem rodziny przyjaciółki. Przeprowadził się z Nowej Zelandii.


Ann Benet- 19-letnia dziewczyna Georga mieszka razem z nim w ,, bazie,,. Nie bierze udziału w akcjach.
David Turner-18- latek , chłopak Clarie , mieszka z ciocią Suzanne.
 Suzanne (Suzy) Turner- 27-latka,  pomoc domowa u Jasona i czasem Niny. Kobieta jest przyjaciółką mamy Niny. Traktuje wszystkich z ekipy jak rodzinę.  Ma bratanka Davida






James Anderson- 27-latek, mężczyzna jest w podobnej branży jak gang ,, Masks,, tylko że jest zleceniodawcy. Ma miliony na koncie, zakochał się w Suzy.


























 Cześć jak już wiecie jestem Crazy Angel :) Skoro tu jesteś znaczy to że trafiłeś/aś na mojego bloga  z opowiadaniami mam nadzieję , że historie się spodobają . ZAPRASZAM !

 To nowe opowiadanie pt,, Odnaleźć sens'' . Odrazu przepraszam za wszystkie błędy , jestem nowa i jestem amatorką , ale kocham pisać i chcę wzbogacać wiedzę.  O to zwiastun opowiadania, jeszcze raz zapraszam.