( Moi drodzy , zasada jest ta sama co w tamtym opowiadaniu ,
Każde przekleństwo zagraża twojej psychice i charakterowi , w razie problemu skontaktuj się z psychologo pisarką Crazy Angel , dziękuję i zapraszam :-* )
*Oczami Niny*
Powolnym i ospałym ruchem zeszłam z kanapy. Wybadałam pomieszczenie wzrokiem , zatrzymując się na śpiącym Luke 'u. Uśmiechnęłam się do siebie i przykryłam go kocem. Była dopiero 5.40 ! Wow , za szybko jak nawet na mnie. Wzięłam swojego wczorajsze ciuchy, założyłam buty i wyszłam cicho z domu. Wsiadłam do samochodu i po chwili byłam na miejscu. Weszłam do środka prawie zabijając się na chodniku, w nocy chyba padało , wszędzie są kałuże , w powietrzu unosi się wspaniały zapach .Weszłam do łazienki umyłam się i zrobiłam lekki makijaż. Założyłam komplet
związałam włosy w kucyka w artystycznym nieładzie i ruszyłam w drogę powrotną , wstępując do sklepu po pieczywo.
*Oczami Luke 'a*
Zaspany ...na wpół żywy...nie zważając na nic ruszyłem do łazienki , no ej bez pretensji , to i tak cud , że wstałem. Po orzeźwiającym prysznicu założyłem biały podkoszulek , jeansy i koszule w kratkę. Całe szczęście Jashon ma taki rozmiar jak ja. Przeczesałem palcami włosy zostawiając je rozczochrane. Wyszedłem z pomieszczenia i poczułem wspaniały zapach, a już po chwili usłyszałem leżąca muzykę z radia oraz pośpiewujący anielski głos. Wychyliłem się zza ściany i zauważyłem szatynke robiącą śniadanie. Jak zawsze wyglądała wspaniałe , w każdym szczególe . Ludzie trzymajcie mnie , bo zaraz się na nią rzucę i po całuje. Podszedłem bliżej i o mało co jej nie przytuliłem , w ostatnim momencie przeniosłem swoje ręce z jej tali na oczy.
-Kto zaszczycił mnie swoją obecnością? - zapytała Rozumiem , że mam zgadywać -dodała , gdy odpowiedziała jej cisza- hmmm Luke.
- Oż ty , skąd wiedziałaś? - zabrałem ręce i spoczełem przy stole
-Masz ładne perfumy , bardzo charakterystyczne, a tak poza tym Dzień dobry
- A no tak...Dobry - prztarłem oczy- Pomóc ci w czymś?
-Nie nie trzeba. Smacznego ! -powiedziała stawiając sałatkę , kawę , herbatę, jajecznice z bekonem , naleśniki i kanapki. - Zaraz wrócę idę obudzić te śpiochy ...no ile można spać? Jest prawie 8.00.
-Popieram - powiedziałem przełykając pyszną potrawę
-Popierasz mówisz? To mam pomysł na drastyczną pobudkę.
Popatrzyłem pytająco , a ona jedynie podniosła patelnie.
- Jesteś genialna -przyznałem biorąc garnek i łyżkę- Będziesz kręcić?
-Pierw ty -powiedziała podając mi telefon- Potem ci prześle.
Wzięliśmy ,, narzędzia tortur,, i ruszyliśmy do pokoju Jashona. Włączyłem nagrywanie , Nina zapowiedziała co będziemy robić, nie mieć skojarzeń, i wskoczyła na łóżko , krzycząc i uderzając o naczynia.
Jedyne co zobaczyłem przez śmiech to spadający Jashon
- Co do ch**** ? -zapytał ze złością i zdezorientacją -Nina zatłucze cię -powiedział rzucając poduszką , całe szczęście dziewczyna była szybsza i unikając uderzenia zamknęła drzwi.
-To teraz Clarie? -pokiwałem twierdząco- Dobra daj będę kręcić
Gdy przejęła sprzęt , wparowaliśmy do pokoju . Ja już od progu zacząłem walić w garnki i drzeć się:
- POBUDKA! !!!!- krzyknąłem , a rozczochrana blondynka podskoczy ze strachu i sturlała się na podłogę.
- AAAAAAAA! !! LUKE!!!! ZABIJE CIĘ! !!!- krzyknęła, cgoniąc mnie i rzucając butami. Ja tylko pękałem ze śmiechu i uciekałem wokół kanapy.
- Ha ha ha no i czemu jeszcze mnie nie złapałaś?
-A CHCESZ SZYBCIEJ STRACIĆ KŁAKI?! JAK CIĘ ZŁAPIE TO WSZYSTKIE WYRWE.
- Nie dość ci twoich? Wyglądasz jakby piorun w ciebie strzelił ...ha ha ha!
-Chodź tu ty padalcu , żegnaj się z fryzurą!
*Oczami Niny*
Stałam, na pierwszym stopniu schodów i patrzyłam ze śmiechem na rodzeństwo. Po chwili dołączył do mnie Jashon, stanął obok mnie obejmując ramieniem .
-Dzień dobry - powiedział całując mnie w policzek.
-Cześć jak się spało? -wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-A dobrze , do czasu -popatrzył na mnie znacząco. Ach tak ,,Drastyczna pobudka,, . Zachichotałam na jego słowa- A ile to już trwa? - pokazał na goniących się.
-A około 15 minut . Na stole jest śniadanie.
-O to nie może się zmarnować za świetnie gotujesz.
Ruszył do stołu łapiąc przy tym kołnierzyk Clarie i ciągnąc ją delikatnie za sobą.
-Co ty odwalasz?- krzyknęła wściekła
-Siadaj- odpowiedział stanowczo i posadził ją na krześle. Dziewczyna nic się nie odezwała tylko wzięła posłusznie kanapkę. W tym samym czasie usiadł obok niej śmiejący się Luke. Blondynka wzięła rozmach i kopneła go w kostkę, a chłopak zawył z bólu. Clarie wybuchła nie opanowanym śmiechem. Ubrałam buty i weszłam do kuchni
-Smacznego -powiedziałam by zaprzestać kolejnej awanturze.
-Dziękujemy- odpowiedzieli hurem
Uśmiechnęłam się i ubrałam swoją skórzaną kurtkę.
-Już wychodzisz?- zadał mi pytanie Jashon
-No niestety. Muszę jeszcze jechać do Suzy. -powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-To nie jedź teraz , potem wszyscy pojedziemy , ja ,ty , chłopcy i rodzeństwo Smith.
-Dobry pomysł , ale i tak muszę wpaść jeszcze do chłopaków. Do zobaczenia. -pomachałam Clarie oraz Lukowi i wyszłam.
Wsiadłam do samochodu , włączyłam silnik , a już po chwili byłam na miejscu. Zaparkowałam i weszłam na pierwsze piętro. Już w progu przywitał mnie krzyk Matta i Eliota . Ach znowu się kłócili.
-Aaaa Matt chodź tu idioto ! Patrz co zrobiłeś!
-No weź to było nie chcący. Przepraszam
-Ha ha przepraszam? ! Mogłeś wcześniej pomyśleć!
-Nie przesadzaj!
-Cześć co się stało? Wtargnełam do pomieszcznia , zanim zdążyli się pobić. Przywitałam się z Mattem całusem w policzek , poczym podeszłam do Eliota wykonać tą samą czynność i już wiedziałam o co chodzi. Jasno włosy miał poplaniony t-shirt sokiem. Poważnie i o to ten cały hałas?
- Ten d**** poplamił mi koszulkę
-Acha a czemu ?- zwróciłam się do Matta
-ha ha przez przypadek no.- najwyraźniej cała ta sytuacja go bawiła. Jak dziecko
-Aha okey nie jestem pewna cy cokolwiek z twoich rąk wychodzi przypadkiem, ale tego się nie dowiem. No cóż ty Eliot zmień ubranie, a ty Matt będziesz je prał.
-Ale czemu ja?
-No ja na pewno nie. Ja go nie oblałam- powiedziałam idąc do wyjścia- Pa widzimy się u Suzy.
Po 10 minutach byłam na miejscu wykręciłam numer do Suzy i czekałam aż odbierze. Po nie długiej chwili usłyszałam ciepły głos kobiety.
-Halo? Nina? Coś się stało?
-Cześć Suzy ! Nie, nie!
-To dobrze. A co tam u ciebie?
- A wszystko okey
- A masz plany na wieczór?
- No właśnie , na ten temat chciałam rozmawiać.
- Bo ja też miałam zamiar zadzwonić i zaprosić was na kolacje.
-O jak miło , a my mieliśmy się w prosić- zaśmiałam się- A czy mogli by być z nami jeszcze dwie osoby?
- Świetnie im więcej tym weselej iiiii Ninuśśś- specjalnie przyciągnęła ostatnią literę- muszę ci kogoś przedstawić. On będzie na kolacji.
-Czyli stawiamy na elegancję? No dobra, już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia!
Rozłączyłam się i ruszyłam do garderoby.
-Nie to nie ....to też . Aaaaaa nic nie ma w tej szafie- powiedziałam wyrzucając ubrania za siebie- Oooooo ta będzie idealna dla Clarie .
Wzięłam coś jeszcze dla siebie .Wsiadłam do samochodu i ruszyłam do Smithów. Po drodze wstąpiłam do sklepu po wino i coś dla gospodyni. Po 2 godz. byłam pod mieszkaniem przyjaciółki wbiegł na górę i dotknęłam dzwonka , z którego wydobył się melodyjny dźwięk. Usłyszałam krzyk, a po chwili zobaczyłam rozczochraną blondynkę , najwidoczniej dopiero co wstała. Nie mogłam pochamować śmiechu wyglądała przekomicznie. Lekko zawstydzona sprzedała mi kuksańca w bok i zaprosiła do środka. Dalej się śmiejąc weszłam do pięknego, nowoczesnego ale i przytulnego mieszkania. Stanęłam już bardziej poważna, gdy z góry usłyszałam głos Luke' a.
-Cler kto przyszedł?
-Królowa Anglii -odkrzyknełam , a blondynka zachichotała
-Że what? - wychodził głowę zza barierki schodów. Zdezorientowany patrzył na mnie jak na ducha. Wraz z Clarie wybuchnełyśmy śmiechem. Zarzenowany zszedł na dół i przywitał się prytulasem.
-Cześć. Co tu robisz? -zapytał
- A nic takiego. Przyszłam do Clarie.
-Do mnie? To czekaj tylko się ogarnę -powiedziała i zniknęła za jednymi z drzwi.
-Nie wejdziesz dalej- zapytał z atrakcyjnym uśmiechem, odwzajemniłam gest i weszłam do salonu- Chcesz coś do picia?
-Nie dziękuję
- Mam nadzieje że się nie obrażasz jeśli jaaa
-Jasne , nie ma sprawy - wtrąciłam
Podczas gdy Luke nalewał napoju , ja podeszłam do ściany ze zdjęciami. Na żadnym nie było Clarie z przyjaciółmi , chłopak owszem miał takie fotografie , ale ona miała tylko z nim , z nikim więcej. Ciekawe. Wyrwałam się z transu i usiadłam na kanapie.
-To pow...- zaczął Luke siadający obok mnie
-Już jestem - krzyknęła , przerywając bratu. Wyglądała świetnie, na czubku głowy miała luźnego koka, a ubrana była w czarny krop top , potargane jeansy i melanżowy sweter.
-Tak w ogóle to cześć- powiedziałam przytulając ją i całując w policzek na przywitanie- Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki , ty też.
-To ja tylko tak na szybko, mam coś dla ciebie, proszę- wręczyłam jej torbę , a ona od razu wyjęła zawartość
- Ja nigdy w niej nie chodziłam, więc pomyślałam , że tobie będzie współgrać z jasną cerą i blond włosami.
-Dzięki dzięki , jest śliczna.
- Ależ proszę - zaśmiałam się -Niestety muszę już iść , część- pożegnałam się i wyszłam.
Jechałam przez główne drogi by po 10 minutach , skręcić w zaciszne uliczki. Ten spokój koił moją duszę. Zawsze niepowstrzymany harmider miast , a tam zupełnie inny świat. Ło jakie rymy ha ha. Dobra to jedziemy dalej... Skręciłam w ostatni zakręt i ujrzałam mały rodzinny domek. Mam nadzieje , że ja też kiedyś założę rodzinę. Wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi, które się otworzyły , a w nich stanął wysoki, 18- letni brunet. To David bratanek Suzy. Jest naprawdę sympatyczny. Kiedyś krępował się w mojej obecności. , ale wszystko sobie wyjaśniliśmy . Po prostu nie chciał zepsuć relacji ze mną. Słodkie, ale spokojnie nie zakochałam się.
- Cześć David - powiedziałam całując go w policzek i przytulając
-Cześć śliczna- odwzajemnił gest i wpuścił do środka.
- Gdzie Suzy? - zapytałam
- A gdzie może być ? Przy garach sterczy.
Przeszłam przez salon kierując się do kuchni, gdzie długowłosa brunetka kroiła warzywa. Była ubrana w fartuch , który świetnie pasował , mimo młodego wieku do matczynego wyrazu twarzy. Kobieta się obróciła , najwidoczniej nie wiedziała , że już przeszłam . Po chwili gdy się o trząsneła, podbiegła do mnie i przytuliła.
- Fajnie , że jesteś kochana. Ślicznie wyglądasz....Jeju jak my się dawno nie widziałyśmy?
- Oj Suzy ja też tęskniłam -powiedziałam odwazjemniając uścisk- To dla ciebie proszę- dodałam wręczając torbę.
- Nie trzeba było! Dziękuję. A teraz skoro już jesteś, to pomożesz mi przy kolacji.
- Jasne- sięgnęłam po niebieski fartuch
-Kghym kgym David, ciebie też się to tyczy- zwróciła się do odchodzącego bruneta
-No dobra , dobra najwyraźniej już nie mam odwrotu- podszedł bliżej nas.
Po około godzinie pichcenia i wygłupiania się z Davidem była 17.30
- Aaaaa jeszcze tylko 30 minut- krzyknęła Suzy , biegnąc się przebrać.
- Spokojnie! Zdążymy- zaśmiałam się idąc do łazienki. Założyłam elegancki outfit,
Zrobiłam lekki makijaż i luźne upięcie. Wyrobiłam się w 25 minut ! Ha czyli na spokojnie mam jeszcze pięć. Przeszłam do salonu gdzie siedział rozłożony David . Chciałam podążyć do kuchni niezauważona, ale niestety mój plan się nie udał . A dlaczego? To nie moja wina tylko tych skrzypiących paneli. Gdy mnie zobaczył nic nie powiedział tylko pewnie do mnie poszedł , chwytając mnie w tali i obkręcając wokół siebie. Po czym czule wyszeptał
- Pięknie wyglądasz.
- Ty też nie najgorzej- naprawdę David wyglądał bardzo atrakcyjnie . Był ubrany w idealnie dopasowaną koszule i jeansy. Podczas wpatrywania się w jego ubiór , usłyszałam stukot obcasów dochodzący od strony schodów. Odezwałam się od 18 -łatka i stanęłam jak na baczność. Z góry zeszła ślicznie ubrana Suzy. Założyła komplet ode mnie i rozpuściła kręcone włosy.
Stanęłam poważnie, zakładając ręce na klatke piersiową. Kobieta spojrzała ba mnie na przerażeniem i stanęła nieśmiało obok.
-Osz ty jędzo mała! Chcesz wyglądać lepiej ode mnie!?- wybuchłam śmiechem.
Gdy to powiedziałam odetchneła z ulgą i sprzedała mi kuksańca.
-Nigdy nie będę wyglądała lepiej od ciebie- pogłaskała moje policzko
- Ooo przy twoich kłamstwach się rozczulam- powiedziałam przytulając ją- Czekaj czekaj gdzie mój telefon? Jashon miał dzwonić.
Biegłam nie zważając gdzie stawiam kroki, znowu no znowu prawie zabiłam się na schodach, niby chcą zaprowadzić na górę a po drodze uśmiercić. Durne schody....a nie nie bo jeszcze będą się mścić . Mniejsza z tym. W biegłam do łazienki gdy rozległ się dźwięk dzwonka. W pośpiechu wzięłam telefon z komody.
*godzinę temu oczami Jashona*
Ach siedzę sobie na kanapie i oglądam jakąś niezbyt śmieszną komedie. Czego chcieć więcej? No niestety, ten relaks musi zawsze coś zakłócić i tym razem było bez wyjątków. Podczas lansowania się, zadzwonił mój iPhone. Zsunąłem się z kanapy i z lekką złością spojrzałem na wyświetlacz , na którym pisało ,, Matt, ,
- Coś ważnego? Właśnie oglądam film.
- No cześć stary , ciebie też miło widzieć- odezwał się głos po drugiej stronie.
- Taaaa streszczaj się.
- Jak zawsze milutki.
- Gadaj wreszcie.
- Dobra dobra, jutro na akcje motory czy samochód?
-Tylko to? Wiesz to nie jest tak daleko mózgu . Motory.
-Odezwał się geniusz z uczelni Jagiellońskiej.
-Nie denerwuj bardziej.
-Okey , czyli czarne motory. Kiedy objaśnisz plan?
-Jutro po szkole.
- Yhym , okey to nie przeszkadzam. Na razie.
- No cześć
Rozłączyłem się i sprawdźiłem godzinę . Miałem jeszcze 60 min do wyjścia. Wszedłem znudzonym krokiem na pierwsze piętro , a potem do sypialni. Pokierowałem się do garderoby, nie , nie lubię tego określenia jest takie babskie. Poprostu do większej szafy lub pomieszczenia z ciuchami. O jak ja nie lubię się ,, stroić, , Aaaa gdyby była tu Nina. Ona zawsze wie co pasuje i co lubię. Zrezygnowany wybrałem jakąś koszule i spodnie. Poszedłem do łazienki wziąć zimny prysznic i zmienić ubrania na świeże. Przeczesałem włosy zostawiając go w artystycznym nieładzie. Odświeżyłem oddech, szczotkując zęby, wypukałem je ostatni raz i opierając ręce u boków umywalki, popatrzyłem na swoje odbicie.
-Co we mnie jest takiego, że ona nie chce się ze mną umówić? - zapytałem- Aj Nino gdybyś wiedziała jak mi na tobie zależy pokręciłem głową z nie dowierzaniem i przyznałem: -Już całkiem wariuje gadam sam do siebie - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Eee jeszcze 30 min. Co mam robić.? Rzuciłem się na łóżko i sięgnąłm po telefon.
Ja:-Cześć stary co robisz? - wysłałem sms' a do Luke' a
Po chwili usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.
Luke: -Ta cześć. Już dawno się nie widzieliśmy co?
Ja: - Ta aż trzy godziny.
Luke: - Wow a ty wiesz ile to jest?
Ja: Ja tak , ale myślałem , że ty nie wiesz.
Luke: - Nudzi ci się ? Czy lubisz w******* ludzi ?
Ja: - Pierwsze a w drugim tylko ciebie.
Luke: - To się cieszę! Czego chcesz?
Ja: -Nie mam co robić. Mogę wcześniej wpaść?
Po dłuższej chwili nie przychodzącej odpowiedzi, wstałem z łóżka i włożyłem iPhone do tylnej kieszeni spodni. Gdy przekraczałem granice pokoju usłyszałem dźwięk sms' a. Odblokowałem ekran i ujrzałem treść:
Luke:- Sorry, że nie odpisywałem ale Clary ...ach te kobiety. I propo pytania. Tak jasne to nawet dla mnie lepiej. Nie będę musiał siedzieć sam i słuchać jak narzeka .
Ja:- Ooooo ...Aż tak źle? Zaraz będę. - odpisałem biorąc czarną skórzaną kurtkę i schodząc do garażu. Wziąłem kluczyk do któregoś z aut , gdy akurat otrzymałem odpowiedź.
Lule:- Łooooo chłopie . Ty nie wiesz co mówisz. Ona lata jak p********* i szuka jakiś butów
Uśmiechnąłem się i otworzyłem czarne ferrari. Wsiadłem odpaliłem silnik i ruszyłem. Jechałem spokojne mijałem setki kolorowych budynków by w końcu stanąć przed mieszkaniem Luke 'a. Zaparkowałem i opuściłem maszynę kierując się do środka budynku. Zapukałem i po chwili otworzył mi rozpromieniony Luke . Przywitałem się i wszedłem do pomieszczenia, a potem do salonu. To znaczy chyba do salonu. Było tam tyle ubrań blondi , że sam nie wiem. Stanąłem na środku pokoju, podniosłem jakąś bluzkę, przewróciłem ją w rękach i wrzuciłem za siebie.
-Jaki tu syf! To ja mam lepszy porządek- zaśmiałem się
-A miej Babę w domu- zawtórował mi przyjaciel
- Ej Luke gdzie są moje kolczyki - usłyszałem głos wychodzący z łazienki - O cześć Jashon- powiedziała przechodząca obok mnie gotowa Clarie.
Przy trzymałem ją za nadgarstek i rozczochrałem jej włosy mówiąc:
-Hej mała.
-Idioto siedziałam 2 godziny u fryzjerki! !
-Dobra to i tak nic nie dało. A teraz zbieraj się BLONDI.
-Jak mnie nazwałeś! ?!
-Ja nie mogę. Z-B-I-E-R-A-J S-I-Ę - przeliterowałem
- Dobra , wszyscy gotowi? - wtrącił Luke.
-Taaaaa odrzekłem znudzony, kierując się do wyjścia. Zaraz za mną szedł spokojny biało - włosy a tuż za nim kuśtykała 17-latka na szpilkach, chyba próbowała biec . Otworzyłem drzwi od samochodu i wsiadłem na miejscu kierowcy. Po nie długiej chwili na pozostałe siedzenia wgramolili się Smithowie. Włożyłem kluczyki do stacyjki i ruszyłem. Po 15 minutach przekleństw Clarie , że za szybko jadę byliśmy u celu. Wysiadłem poddenerwowany zatrzaskując drzwi, a zaraz za mną wyskoczyła wkurzona BLONDI .
-Co ty chciałeś nas zabić? !
-Zamknij się! Na razie nie mam powodu , chyba , że mi go dasz- wysyczałem
-K**** jak ja ci go dam to ty się nie pozbierasz.
-Clarie uspokuj się- no dziękuję Luke , bo chyba bym jej coś zrobił.
-Ja? To ten- popatrzył na nią gniewnie i już zamilkła. Uśmiechając się pod nosem zapukałem do drzwi. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta jak zawsze Suzy. Wpuściła nas do środka witając przytulasem.
-Cześć Suzy już dawno się nie widzieliśmy- odwzajemniłem gest
-A żebyś wiedział, Jashon! - powiedział puszczając mnie i przyglądając się rodzeństwu- A cóż to za śliczna para?
-Jestem...-zaczął jasnowłosy, ale brunetka mu przerwała.
-Luke, aleś ty wyrósł- krzyknęła wzruszona i przytuliła go.
-Suzy ta sama Suzy co przyjeżdżała do nas? - pokiwała twierdząco, na co chłopak odwzajemnił gest.
- A to za pewne Clariesse , Clarie? - podeszła do dziewczyny i ujęła jej twarz w dłonie. Blondynka nie wytrzymała i rzuciła jej się n szyję. Tę wzruszającą chwilę przerwał jakiś dziwny trzask. Brunetka oderwała się trochę od dziewczyny i na w pół przytulona zapytała drżącym głosem:
-Nina. ?.?
Bez żadnej odpowiedzi ruszyłem za dźwiękiem. Pierwszą rzeczą , którą przyszła mi do głowy to : łazienka i miałem rację. Wparowałem do niej i zobaczyłem siedzącą na rogu wanny Ninę. Spuściła głowę klnąc coś pod nosem. Podbiegłem do niej i ulękłem tuż przed nią. Ująłem jej dłonie, głaszcząc kciukiem.
-Nina co się stało?
Podniosła wzrok. W jej oczach malowała się złość mieszana z rozbawieniem.
-A co się mogło stać?
-Nina aa. ?
-Poprostu uderzyłam się o komodę. - westchnęła- Nic wielkiego.
-Pokaż
-Ale Jashon.... to nic niezwykłego- nie słuchając jej spojrzałem na kolano , które otaczał siniak i sączyła się szkarłatna krew. Namoczyłem ręcznik i otarłem ranę. Potem przybliżyłem się do jej twarzy i wyszeptałem:
-Wszystko ci jest związane z tobą jest ważne- pocałowałem ją w czoło i uśmiechnąłem się promiennie- To co idziemy ?
-Z tobą wszędzie- ujęła moją dłoń i już miała wstać gdy uniemożliwiłem jej to biorąc ją na ręce. - Co ty robisz?
-Niose księżniczkę z obolałym kolanem
-A więc prowadź książę -wyszedłem z łazienki i powoli zszedłem po schodach by po chwili być na parterze w korytarzyku.
-Dziękuję- powiedziała schodząc z moich ramion i oplatając rękoma mój kark. Uśmiechnęła się i patrzyła mi się w oczy poczym nachyliła się i musnęła lekko moje policzko.
-Wyglądasz całkiem nieźle - wyszeptała. Wyszczerzyłem się sam do siebie, chowając wzrok by podnieść go na piękną Ninę.
-Czego nie mogę powiedzieć o tobie... wyglądasz nieziemsko.
-No dobra dobra , nie słodź tylko chodź - zaśmiał się i odeszła kulejąc .
Gdy zniknęła w przejściu do kuchni , cicho wyszeptałem:
-Ja nie słodzę , ja chyba cię kocham.
*Oczami Niny*
Po przywitaniu i przesłuchaniu ,, Co się stało?,, , zasiadłam do stołu z mrożonką na kolanie, a tuż obok mnie zajął miejsce dopiero przybyły Jashon. Ujął moją dłoń pod stołem i pogłaskał.
-To kiedy przyjdzie twój gość honorowy? - zwróciłam się do Suzy.
-W sumie powinien już być .
Jak na zawołanie , rozbrzmiał się dźwięk dzwonka.
-O wilku mowa- wtrącił David
-Pójdę otworzyć- rzekła brunetka
-Znasz go?-zapytałam Davida gdy Suzy zniknęła w mroku.
-Tak, spoko koleś.
-To ja już o cenię!
-Ej spokojnie Nina. On ją kocha, ona jego i nikt tego nie zmieni.
-Oj Jashon , przecieeee,...-nie dokończyłam, gdyż przerwała mi Suzanne.
-To mój partner.
Jakie było moje zdziwienie gdy w progu stanął wysoki szatyn. Najgorsze , że ja go znałam i Jashon również. To był jeden zleceniodawca gangu-James. Zwróciłam wzrok na blondyna obok mnie. Ze złości miał zaciśniętą szczękę , pięść i na prężone mięśnie. Chwyciłam go za rękę , którą mocno ścisną pod wpływem emocji. Popatrzyłam mu w oczy co go trochę uspokoiło bo rozluźnił uścisk.
-Nino, - podeszła do mnie nowa para- to James Anderson, szef korporacji.
-Tak wiem , my chyba już się poznaliśmy panie Anderson - podałam mu dłoń wstając z krzesła, on odrazu pocałował jej wierzchnią stronę.
-Och zaiste pani Nino, byłem kiedyś u pani w sprawach służbowych.
-Naprawdę wtrąciła zdezorientowana Suzy.
-Tak kochanie, pani Nina jest świetna w swoim fachu, choć dopiero kończy liceum. Gdy je skończy na pewno będziemy razem współpracować.
-Oj panie James! Zapewne pan przesadza, ale staram się jak mogę. A jeśli chodzi o pańską ofertę niestety nie skorzystam. Jestem samowystarczalna, ale dziękuję.
- No cóż jakbyś zmieniła zdanie wiesz gdzie mnie szukać, prawda?
-Tak tak dziękuję.
Gdy już wszyscy zasiedli do stołu zadzwonił mój telefon.
-Oj przepraszam . Musze odebrać .- wstałam i skierowałam się do pokoju gościnnego . Gdy zatrzasnęłam drzwi . Przeszył mnie smutek , gniew i zdziwienie na raz . Jak oni mogą tak po prostu dzwonić?
-Mamo! ?